AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
W 17. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom zagrają w Sosnowcu z Zagłębiem.
Gdy w 2. kolejce obecnych rozgrywek - w październiku ubiegłego roku - sosnowiecki beniaminek przyjechał Na Skarpę, jego trenerem był Rafał Sebrala, który w koszykarskim cv ma dwa sezony gry w Polonii, krótko po jej reaktywacji. Mamy świeżo w pamięci 107:67 dla „Królowej Śląska” po m.in. 20 punktach Michała Krawca, pięciu „trójkach” Bartosza Wróbla (w sumie 19 „oczek”) czy trzech „jedenastkach” - Filipa Pruefera, Krzysztofa Wąsowicza i Wojciecha Zuba. Paweł Bogdanowicz zdobył 9 pkt, ale jednorodnie - 3 razy 3. Rzutem za trzy swoje jedyne... trzy „oczka” zdobył wówczas Maksymilian Siwik, który w marcu skończy 20 lat, a celnych „trójek” po stronie Polonii było w sumie 14. Żeby było bardziej „trójkowo”, to jeszcze wtedy nie 20-letni (urodziny miał w grudniu), ale już... dwumetrowy Kamil Kubiak, faulowany przy rzucie zza łuku, trafił wszystkie trzy wolne (w sumie miał 8 pkt).
Setny punkt zdobył Wąsowicz, ale chyba nikt wtedy nie przypuszczał, że była to pierwsza z obecnie dwunastu (na 16 możliwych) tak pokaźna zdobycz bytomian. Czy z trybun popłynęło wówczas kibicowskie „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”, trudno wyrokować, ale potem ta fraza weszła do „Niebiesko-czerwonego” kanonu.
W niedzielę na ławce trenerskiej Zagłębia nie będzie już Rafała Sebrali, a gospodarzy poprowadzi legendarny Tomasz Służałek. 77-letni dziś sosnowiczanin z urodzenia w drugiej połowie XX wieku najpierw powiódł Zagłębie do dwóch tytułów mistrza kraju oraz do zwycięskiego finału Pucharu Polski, a potem Bobry Bytom do brązowego medalu MP. To były czasy sosnowiecko-bytomskiej rywalizacji na najwyższym poziomie sportowym, a także transferowym, by powołać się choćby tylko na parkietowe życiorysy Dariusza Szczubiała czy śp. Henryka Wardacha, dla których Brynica nie stanowiła żadnej przeszkody.
Dziś Zagłębie jest w tabeli 2. ligi na 10. miejscu z 22 punktami za 6 zwycięstw i 10 porażek. W ostatnią środę odrabiało zaległości z AZS-em AGH w Krakowie i skończyło się 65:107. Najwięcej - 15 pkt - zdobył dla gości Karol Leszczyński, a odpowiednio 8 i 7 Sebastian Dusiło i Radosław Chorab, którzy niedawno rzucali dla Polonii. W kadrze Zagłębia są jeszcze znani nam Michał Moralewicz i Artur Sapiński, a był do niedawna Paweł Respondek, który jednak przeniósł się do MKKS-u Rybnik, gdzie dołączył do Karola Jagody.
Po udanej jubileuszowo-urodzinowej (105 lat Polonii i Abraham plus... VAT Mariusza Bacika) inauguracji rundy rewanżowej, wszyscy liczymy na śrubowanie rekordu kolejnych zwycięstw, a jak wiemy - niedziela jest tak samo do tego odpowiednia, jak każdy inny dzień - w tym sezonie zawsze pogodny dla naszych koszykarzy i kibiców.
● 17. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● KKS Zagłębie Sosnowiec - BS Polonia Bytom
● Niedziela, 12 stycznia, godz. 16.00
● Hala Widowiskowo-Sportowa, Sosnowiec, ul. Żeromskiego 4c
A już w środę, 15 stycznia, Polonia Na Skarpie podejmie Cracovię. Początek tradycyjnie o 18.00.
Koszykarska BS Polonia Bytom przedłuża i rozszerza współpracę z Bytomskim Stowarzyszeniem Kibiców Koszykówki "Niebiesko-czerwoni".
Założone w 2023 roku Stowarzyszenie BSKK "Niebiesko-Czerwoni" zrzesza grupę znajomych i przyjaciół, którzy poznali się na meczach koszykówki Polonii Bytom. Są wśród nich też kibice, którzy doskonale pamiętają czasy Bobrów Bytom, których ówczesnym liderem jest obecny trener Polonistów - Mariusz Bacik. W minionych sezonach pokonali za Niebiesko-czerwonymi tysiące kilometrów, a w trakcie domowych spotkań prowadzą doping "na Skarpie", niejednokrotnie przekładając się na zwycięstwa Polonii w zaciętych meczach.
Oprócz samych aktywności kibicowskich, do których absolutnie nie trzeba ich namawiać, wykazują się licznymi inicjatywami wspólnych działań i angażują się w organizację wydarzeń klubowych oraz ich promocję na terenie Bytomia. Zawsze możemy liczyć na ich pomoc.
Z wielką przyjemnością ogłaszamy przedłużenie i zacieśnienie współpracy wraz z nowym, 2025 rokiem. Mamy nadzieję, że będzie on pełen sukcesów sportowych i organizacyjnych.
Koszykarze BS Polonii Bytom Na Skarpie pokonali UJK Kielce 97:73, w 16. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
W 105. rocznicę powstania Polonii oraz w urodziny legendy nie tylko bytomskiej koszykówki, Mariusza Bacika, przyszło „Niebiesko-czerwonym” w twierdzy niezdobytej zainaugurować rewanżową rundę sezonu zasadniczego przeciwko zawodnikom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W meczowej dwunastce bytomian zabrakło Michałów Medesa i Krawca. Ten pierwszy zmaga się z kontuzją kostki, a drugi z chorobą. Medes w pierwszym meczu tego sezonu - we wrześniu 2024 w... Kielcach - doznał kontuzji, którą potem długo leczył, więc teraz mamy nadzieję iż nieobecność jego jak i drugiego Michała będzie krótka.
Do pierwszej piątki wrócił Filip Pruefer, więc nie mógł nie skoczyć do pierwszej piłki. Skoczył, wygrał (tak wyglądało), ale rywale przewidzieli jej lot i za sprawą Jakuba Lewandowskiego szybko wyszli na 2:0. Nasz mocarny środkowy równie szybko zebrał piłkę w ataku, po czym Paweł Bogdanowicz trafił zza łuku i wyglądało już... zwyczajnie. Na chwilę, bo zaraz była „trójka” Dominika Wesołka na 3:5, ale w rewanżu „dwójka” Pruefera z półdystansu na 5:5. Goście trafili jednak spod kosza - Norbert Cygan na 5:7, więc Pruefer bez oglądania się na potrajających go rywali na 7:7, a potem zebrał kolejną piłkę w ataku, dzięki czemu Krzysztof Wąsowicz dał Polonii 9:7. Kielczanie wkrótce zderzyli się z blokiem Bogdanowicza, po którym poszła kontra Bartosz Wróbel - Wojciech Zub z dwoma punktami tego drugiego. 11:7 i czas dla gości, po którym nasi zabrali rywalom piłkę pod ich koszem, co zaowocowało rzutami wolnymi i punktem Preufera, który zaraz zdobył kolejne dwa hakiem! W połowie pierwszej kwarty dwie, jedna za drugą, „trójki” trafił Wróbel, na co kielczanin Stanisław Strojek odpowiedział jedną, a Pruefer jednym... wolnym. W 7 min Wróbel pozostał na połowie UJK, co tak zdeprymowało wyprowadzającego piłkę rywala, że przy próbie zwodu przeszedł sam, a z piłką nasz skrzydłowy (niski... 190 cm) ruszył po łatwe dwa punkty. Było 23:10, co „piątką” (2 + 3) poprawili S. Strojek i Lewandowski, potem ukrócił osobistym Jarosław Giżyński, a potwierdził dwoma wolnymi Wróbel. Koniec tej kwarty to podanie Wąsowicza no look (za plecy) do Wróbla, którego solowe dwa punkty dały 28:15 na pierwszej przerwie.
Drugą kwartę czterema wolnymi rozpoczął Wojciech Pisarczyk, dwoma takimi samymi przerwał Giżyński, jednego dołożył więc Pisarczyk. Sam wśród trzech Karol Kubiak zagapienie się rywali zamienił z bliska na „dwójkę”, potem była kolejna kontra Wróbel - Zub z „dwójką” tego drugiego. Faulowany Pisarczyk skompletował 2+1, dwa pkt lobikiem dołożył Wesołek. Bogdanowicz znów miał „trójkę” na podorędziu, co kolejną kontrą, zmieniając w ostatniej chwili chwyt piłki, poprawił Zub. Gdy S. Strojek (grał również Adam Strojek) zdobył dwa „oczka”, Pruefer zaimponował kolejnym celnym hakiem, a na „trójkę” Pisarczyka odpowiedział oboma wolnymi, by za moment pod własnym koszem zebrać piłkę mimo trzech (!) zdeterminowanych przeciwników. Potem były dwa dobre z trzech wolnych Lewandowskiego, dwa pkt Giżyńskiego po asyście kozłem Wróbla, rzut Wesołka ostatkiem sił, który wpadł, a faulowany kielczanin dołożył jeszcze punkt i na koniec połowy dobitka Macieja Flisiaka. Było 45:37, co oznaczało 22:17 w II kwarcie dla gości i, co ciekawe, była to... piąta w szóstym meczu UJK z Polonią wygrana przez kielczan druga kwarta, ale mecz wygrali tylko jeden.
Trzecią odsłonę rozpoczęły „trójki” Pisarczyka i Lewandowskiego i zrobiło się tylko 45:43. Trener Bacik wziął czas, co zaowocowało wolnym Pruefera, ale kolejna „trójka” A. Strojka przyniosła remis 46:46! Naprawdę trudno byłoby w tym sezonie znaleźć mecz, w którym Polonia w drugiej jego połowie nie prowadziła! Ażeby nie przegrywać, Wąsowicz zdobył dwa „oczka” (bez bonusa za faul), a Wróbel trafił oba „bonusy” za faul, Wąsowicz znów za dwa i kolejne dwa, a w tzw. międzyczasie Lewandowski przekonał się, że dwa razy w jednej akcji przechytrzyć Pruefera się nie da, jednak odgryzł się kolejną „trójką” na 54:49. Gdy Wesołek sfinalizował kontrę na 2+1, a Pisarczyk „obrócił” dwoma, znów było po równo 54:54. Nie z nami te numery. Wróbel solo po dwa, Giżyński za dwa... wolne, po dwa Zuba (z kontry), Piechowicza (zamarkował podanie, a skończył sam), faulowanego Giżyńskiego, znów Zuba i ucieczka na 66:54. Przerwał to „dwójką” Lewandowski, ale poprawił Giżyński (tym razem z bonusem). Po przechwycie Wąsowicza Zub wykorzystał obie szanse z linii osobistych, a trzecią ćwiartkę zamknął Wróbel, oczywiście za trzy - 74:56.
Ostatnia odsłona to dopiero po 1,5 minuty gry „trójka” Lewandowskiego i powrót na parkiet Pruefera, który zaraz zaakcentował to kolejnym hakiem. Faulowany przy rzucie za trzy Sebastian Kania trafił tylko raz, a po solowej „dwójce” Pruefera trener UJK, Rafał Gil, znów wziął czas, co „piątką” (2 + 3) skwitował Piechowicz. Raz osobiście trafił A. Strojek, a pod drugim koszem rzucił, zebrał i trafił Pruefer - bez bonusa. Flisiak zmniejszył „dwójką”. Gdy Wróbel powiększył „trójką” (swoją piątą), Lewandowski znów zmniejszył „dwójką”. Pruefer był nie do zatrzymania w drodze po kolejne 2 pkt, a Flisiak dobił rzut Wesołka. Gdy Giżyński trafił na 92:67, a Wróbel podniósł do 95:67, pozostały jeszcze „aż” 2,5 minuty. „Dwójkę” dołożył A. Strojek, podobnie Kamil Kubiak - 97:69 na 63 sek. przed syreną. Wesołek 2 + 2 poprawił na kieleckie 73:97 i zaczęło się czarowanie na 100 pkt, ale tym razem się nie udało.
Nie było „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma”, ale było „Sto lat”. Po meczu wielopokoleniowe Stowarzyszenie Kibiców Bytomskiej Koszykówki „Niebiesko-czerwoni” uhonorowało 52-letniego od soboty Mariusza Bacika m.in. rozczulającym bukietem baloników. Super-Mario zawodowo ma chyba sprecyzowane marzenie, które będzie spełniać się - wierzymy to - w play offie..
BS Polonia Bytom 97:73 UJK Kielce
28:15, 17:22, 29:19, 23:17
Polonia: Wróbel 25 (5x3), Pruefer 21, Giżyński 14, Zub 12, Wąsowicz 8, Piechowicz 7 (1x3), Bogdanowicz 6 (2x3), Kubiak 4, Korczyk, Siwik.
Najwięcej dla UJK: Lewandowski 20 (4x3), Pisarczyk 15 (2x3), Wesołek 15 (1x3).
Kolejny mecz Polonia zagra w niedzielę, 12 stycznia, w Hali Widowiskowo-Sportowej w Sosnowcu przeciwko Zagłębiu, początek o godz. 16.00.
W 16. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom podejmą Uniwersytet Jana Kochanowskiego.
Po śpiewającym zdaniu wszystkich piętnastu egzaminów pierwszego semestru szybko rozpoczynamy semestr drugi roku akademickiego 2024/25, bo jak inaczej na to spojrzeć, skoro wśród „egzaminatorów” BS-u (Bytomskich... Stoików; stoicyzm to m.in. panowanie nad sobą, równowaga duchowa i niewzruszony spokój) aż roi się od AZS-ów, AWF-ów, AGH-ahów i różnych Akademii, a nawet jeśli innych klubów nie firmują żadne Alma Mater, to ich koszykarze grają w halach zwykle należących do szkół czy uczelni!
Pod koniec września 2024 bytomianie na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego odśpiewali „Gaudeamus Igitur” w tonacji 99/78, a późniejsze wydarzenia pokazały, że gdyby zaśpiewać... wyżej, to wydźwięk całego semestru byłby bardziej rekordowy, ale nie bądźmy malkontentami, tym bardziej że nasz... wysoki nabytek, Michał Medes, doznał kontuzji, którą potem długo leczył. Na początek sesji zimowo-wiosennej w sobotę, 4 stycznia, w Hali Na Skarpie odbędzie się pierwszy egzamin zimowo-wiosennej sesji, choć patrząc na realia, może to być „tylko” zaliczenie. Piewcy twórczości Jana Kochanowskiego, bo to oni przyjadą do Bytomia, w tabeli grupy C 2. ligi są na 10. miejscu z bilansem 6-9, a, co ciekawie, na własnym parkiecie rozegrali 10 spotkań z efektem 5-5, nie trzeba więc matematyki uniwersyteckiej by zorientować się, że w gościach wygrali tylko raz!
Polonia z UJK spotykała się dotąd 5 razy i 4 razy wygrała. Otwarcie tej rywalizacji nastąpiło w październiku 2018 r. w Kielcach. Bytomianie, wówczas Klub Koszykarski, w składzie z m.in. Emilem Podkowińskim i Adamem Bączyńskim, wygrali pierwszą kwartę 24:18, ale reszta należała do gospodarzy - 94:70. Pamiętać ten mecz może Krzysztof Wąsowicz, który zdobył wówczas 14 pkt, a lepszy w naszym zespole był tylko Tomasz Wróbel (15). W rewanżu Na Skarpie w styczniu 2019 r. K. Wąsowicz (grał wtedy również jego brat, Maciej) zdobył 12 pkt i lepszy od niego był tylko jeden Polonista... Podkowiński - 16 „oczek”, ale trzeba dodać, że punktowało wówczas jedenastu (!) naszych, a nie zapunktował tylko... M. Wąsowicz, ale grał bardzo krótko. Skończyło się 97:64. Kielczanie rundę zasadniczą zamknęli wówczas na 3. miejscu, tuż za... „Królową Śląska”, a pierwszy był Mickiewicz. W latach 2019-22 UJK grał w innej grupie niż już Bytomski Sport, który w sezonie 22/23 wspiął się na zaplecze ekstraligi. Po niechcianym powrocie do ligi drugiej znów grupa C stała się matecznikiem najbliższych rywali. Pierwszy mecz sezonu 2023/24 w Kielcach był bardzo podobny do tego zupełnie pierwszego, Polonia wygrała pierwszą kwartę, a miejscowi... trzy kolejne, ale tym razem nie dogonili - 87:90! Pamiętają to prawie wszyscy obecni Poloniści, a przywoływany tu co rusz Krzysztof Wąsowicz (19 pkt) znów nie był najskuteczniejszy - „przerzucił” go Michał Krawiec (22). W styczniu '24 przy Frycza-Modrzewskiego z kolei kielczanie wygrali jedną (konkretnie drugą) kwartę, ale było spokojne 107:78, a najlepiej punktowali Bartosz Wróbel (18) i Krawiec (15). Dobrze pamiętamy, że tamtą rundę zasadniczą wygrali nasi koszykarze, a UJK w pierwszej rundzie play offu trafił na OPTeam Resovię, która teraz jako dodatkowo Energia Polska furory w 1. lidze nie robi. Na inaugurację obecnego sezonu w Grodzie Scyzoryków miejscowi znów wygrali drugą kwartę, ale najwięcej punktów dla przyjezdnych zdobył Wróbel - 22 (3x3), 15 dołożył Jarosław Giżyński, 14 Filip Pruefer, a... Wąsowicz 13. Nie trzeba dodawać, iż wszystkie mecze z kielczanami pamięta trener Mariusz Bacik, który firmuje całą historię odrodzonej w 2013 koszykarskiej Polonii i zapewne Super-Mario zwróci teraz swoim podopiecznym uwagę na 36-letniego dwumetrowego Wojciecha Pisarczyka, który w pierwszym semestrze zdobył 272 pkt, w tym 36 „trójek”, oraz na 32-letniego trochę niższego (191 cm) Jakuba Lewandowskiego - 231 (25x3). Trener rywali, Rafał Gil, swoim studentom zwróci zapewne uwagę na... wszystkich Polonistów, bo to - bez fałszywej skromności - bardzo silny i wyrównany zespół. Czy należy zatem spodziewać się emocji? Oczywiście! Na parkiecie i wokół! Będzie tradycyjna Strefa Bajtla, nie zabraknie stoiska z gadżetami Polonii, jak np. kalendarze na 2025 rok, trójdzielne i plakatowe. Widowisko oprawi Stowarzyszenie Kibiców Bytomskiej Koszykówki „Niebiesko-czerwoni” i będzie jeszcze jedna doroczna uroczystość. Jaka? Trzeba przyjść i nie tylko zobaczyć, ale w niej uczestniczyć, choćby tylko śpiewając najpopularniejszą polską pieśń chóralną. A później oczywiście... „kawałek podłogi”, coraz większy kawałek.
● 16. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● BS Polonia Bytom - UJK Kielce
● Sobota, 4 stycznia, godz. 18.00
● Hala Na Skarpie przy ul. Frycza-Modrzewskiego 5a
ZAPRASZAMY!
Koszykarze BS Polonii już wrócili do treningów, by druga część sezonu zasadniczego grupy C 2. ligi nie była gorsza od pierwszej.
Runda rewanżowa ma być tylko nie gorsza? No tak, bo lepsza być nie może! Wiemy oczywiście, że nasi koszykarze wygrali już 15 meczów, czyli wszystkie przypadające na pierwszą rundę, więc w sesji rewanżowej mogą pokusić się raptem o to samo, a rekordy niech pozostawią na... play off!
Kiedy na inaugurację sezonu, 28 września, debiutujący w niebiesko-czerwonych barwach 22-letni Karol Korczyk zdobył swoje pierwsze - od razu trzy - punkty, Polonia na 1,5 minuty przed końcem prowadziła w Kielcach z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego 99:74. Końcowy wynik 99:78 był bardzo satysfakcjonujący i zapowiadał walkę o najwyższe cele. Najwięcej punktów zdobył wówczas rozpoczynający w Polonii swój drugi sezon Bartosz Wróbel - 22, w tym 3 razy za trzy pkt. 15 „oczek” zdobył Jarosław Giżyński, a 14 Filip Pruefer - obaj podobnie jak Wróbel zaczynali drugi bytomski sezon, a kolejny, obok Korczyka i jeszcze 20-letniego Kamila Kubiaka, debiutant, 19-letni Maksymilian Siwik, też zdobył wszystkie swoje trzy punkty jedną piłką, ale próbował drugiej, którą rozmieniłby „setkę”. Młody nabór „Królowej Śląska” zaczął bez kompleksów, a trochę starsi... debiutanci, eksbielszczanie - 29-letni Wojciech Zub i 28-letni Michał Medes, bytomski rozdział rozpoczęli ostrożnie (odpowiednio 5 i 8 pkt), ale dla Medesa nie był to dobry start, bo potem długo leczył kontuzję.
Tydzień później, w niedzielę, inauguracja w Hali na Skarpie to klasyk z Zagłębiem Sosnowiec. 19 pkt zdobył Wróbel, z czego 15 z 7 rzutów zza łuku, ale 20 „oczek” zaliczył Michał Krawiec, kolejny nasz drugoroczniak, który dwa razy próbował za trzy i oba razy trafił. Siwik znów raz rzucił zza 6,25 m, czym trafił swoje 100%, a Kubiak zaliczył pierwsze w Polonii zdobycze - 8 „worków”, choć nie ma gwarancji czy dziś jeszcze tak się mówi na punkty. Było spokojne 107:67, a setny punkt zdobył Krzysztof Wąsowicz, jeszcze jeden drugoroczniak, ale z... przeszłością - sezon 2018/19 przy Modrzewskiego. Po raz pierwszy w tym sezonie płynące z trybun „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!” pozwoliło chórowi Stowarzyszenia Kibiców Bytomskiej Koszykówki ogłosić nowy rozdział w historii bytomskiego basketu - pierwszy z wielu „setników”
Kolejny mecz był w... czwartek, w Krakowie. „Pasom” 19 pkt rzucił Jarosław Giżyński, naturalnie drugoroczniak, a 16 „oczek” do...rzucił kapitan Marek Piechowicz, dla którego to już czwarty sezon na dworze „Królowej”. Punkt mniej miał Zub, a Wróbel 3 razy 3 i 5 wolnych (z dwójek... zrezygnował). Setkę śmignął Kubiak, a Korczyk potwierdził, iż młodzież z oczywistych względów grająca nie za dużo, chce otrzymywane szanse wykorzystać do maksimum - 6 pkt złożył z dwóch trójek! Drugi obok kapitana czwartoroczniak, Paweł Bogdanowicz, chyba nie lubi się rozpraszać, bo swoje 9 pkt podzielił równo - po trzy, ale z tego go znamy.
Już w pierwszą sobotę po tamtym czwartku (konkretnie 12 października) Polonia gościła Na Skarpie MKKS Rybnik, z „naszym” Karolem Jagodą w składzie. Wszystkich przyćmił Wróbel - 27 pkt, w tym 5 x 3. 2/3 dorobku Wróbla skopiował Paweł Bogdanowicz, ale tylko z dwiema trójkami, a za to z ośmioma osobistymi na 8 możliwych. Setkę ujarzmił Korczyk rzutem - a jakże - za trzy, a po nim na 103:67 trafił jeszcze Kubiak, które uzbierał fajne 14 pkt.
W kolejną sobotę Polonia pojechała do Dąbrowy Górniczej na mecz z rezerwami ekstraligowego MKS-u. Tam show dał Filip Pruefer, jeszcze jeden bytomski drugoroczniak. Tradycyjnie wygrał pierwszą piłkę, a za moment zebrał ją w ataku i otworzył wynik. Potem imponował kolejnymi zbiórkami, blokami i trafieniami. Podjął nawet próbę za trzy, a podsumował wszystko punktami od 100 do 103 oraz na 107. Na końcowy wyniki 109:63 zapracował jeszcze Korczyk. Pruefer zdobył 24 pkt, a Wąsowicz 18, w tym dwie trójki w dwóch próbach, jednak liczba trafień zza 6,25 m, jak i liczba podjętych o nie starań, tym razem nie była - jak na możliwości Polonii(!) - imponująca, ale czwarta kolejna setka w piątym meczu mówiła, że jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. Potwierdzały to znakomite nastroje obecnej oczywiście w Centrum im. Zbigniewa Cybulskiego kilkudziesięcioosobowej grupy BSKK „Niebiesko-czerwoni”, której głośny doping to norma, ale była nawet próba meksykańskiej fali.
Ponieważ każdy dzień tygodnia jest dobry na to żeby grać i wygrywać, następny mecz Polonia zagrała Na Skarpie w piątek, 25 października, dokąd przybył KS 27 Katowice, a w jego barwach dobrze nam znany z udanego sezonu 2020/21 w Polonii, Wojciech Leszczyński, dziś jeden z trenerów bytomskiej Akademii 3x3. Rywale ze stolicy Górnego Śląska krzywdy gospodarzom nie zrobili, ale nie pozwolili nikomu z Polonistów choćby zbliżyć się do 20 pkt. Najwięcej jednak nawrzucali im Wróbel i Pruefer - po 16 - ale jak się nie da indywidualnie, to trzeba zespołowo, więc sześciu naszych (jeszcze Bogdanowicz, Krawiec, Giżyński i Piechowicz) przekroczyło „dychę”. Potężny Pruefer bodaj po raz pierwszy w sezonie... przegrał pierwszą piłkę, ale i tak zdobył w tym meczu pierwsze dwa punkty, a pod koniec zawalczył o setny punkt, który dzięki niemu trójką zapisał Kubiak. Bogdanowicz na swoje 14 pkt złożył 4 (najwięcej w meczu) trójki, m.in. trzecią kwartę zamknął spektakularnym rzutem mocno zza łuku równo z syreną, a w ostatniej odsłonie równo z końcem 24 sek.! - Taki rzuty są najłatwiejsze. Po prostu kończy się czas i trzeba rzucać - skwitował wtedy nasz numer 9. Szóste zwycięstwo, a piąte setką stanowiło dobry prognostyk przed dwoma kolejnymi wyjazdami do zespołów uważanych przed sezonem za najgroźniejszych rywali BS-u w drodze po zaszczyty.
Ponieważ dni dla koszykówki są tylko dobre, mecz z AZS-em AWF-em Mickiewiczem Romusem odbył się w środę, 30 października. W nowej hali katowickiej AWF przeciwko „Niebiesko-czerwonym” wystąpili m.in. byli „Niebiesko-czerwoni”: Patryk Wieczorek, Adam Anduła, Kamil Nawrot i Michał Podulka, ale pierwszoplanowych ról nie zagrali, choć gospodarze jako zespół przeciwstawili się bytomskiej nawałnicy. Po 14 pkt zdobyli dla Polonii Wąsowicz i Bogdanowicz (obaj 2x3), 13 Pruefer, a 10 Wróbel. Choć Pruefer wygrał pierwszą piłkę, to jednak katowiccy akademicy za sprawą Wieczorka, a potem Karola Nowakowskiego wyszli na 4:0, a w połowie pierwszej kwarty było już nawet 15:6 i wtedy zawiał wiatr od Bytomia - w ciągu 75 sek. zrobiło się 15:14, a na półtorej minuty przed końcem pierwszej kwarty, po trójce Zuba, stało się pierwsze prowadzenie BS-u 19:18. Potem było jeszcze jedno prowadzenie AZS-u, jeszcze jeden remis i 2 pkt Zuba na wygranie pierwszych 10 minut 23:21. Jeszcze krótko po małej przerwie było 24:24, a potem już poszło... Tym razem do setki brakowało dużo, ale wygrana 20 punktami (81:61) w niełatwo zapowiadającym się meczu miała swoją wymowę. Jeśli w hali AWF-u nie było fajerwerków, to tylko dlatego że dominowała rzetelna koszykówka, a wynik dawał pierwszy obraz następnego meczu Polonii, w Krakowie przeciwko tamtejszemu AZS-owi AGH, który wcześniej wygrał u „Wieszczów” ciut wyżej - 75:64
Przy dalszej żonglerce dniami meczowymi spotkanie dwóch ostatnich wówczas niepokonanych drużyn odbyło się w Grodzie Kraka w niedzielę, 3 listopada. Pewien znany niegdyś (ale czy powszechnie lubiany?) polityk przeszedł do historii stwierdzeniem, iż „mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym jak kończy”, więc prowadzenie gospodarzy 8:4 nie mogło wstrząsnąć „Królową Śląska”. Najpierw łapał kontakt, a wkrótce pierwsze prowadzenie gościom zapewnił Pruefer, aż okazało się, że jest to jego mecz. Wcześniej jednak krakowianie wyszli jeszcze na 17:15, ale już w tej kwarcie nic nie zwojowali, a Zub za trzy i Giżyński za... cztery (2 + 2) doprowadzili do 22:17 przed małą przerwą. Druga kwarta to m.in. 8 pkt Pruefera, przerwane na chwilę dwoma wolnymi Wróbla, a pod koniec 5 pkt krakowianina Dominika Krakowiaka, który przez poprzednie dwa sezony cieszył swą grą naszych kibiców. Po zmianie stron „górniko-hutników”dziewięcioma
Trzeci kolejny wyjazd, niedaleki, do Gliwic, mógłby pozostać bez echa, gdyby nie powrót do „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!” i koncert Giżyńskiego. Nasz nr 16 rozpoczął mecz dwoma trójkami, jeszcze w I kwarcie trafił trzecią i czwartą i dołożył dwa wolne, co dało mu niemal połowę dorobku Polonii w I kwarcie (29:18). Piątą swoją trójkę myknął na początku III odsłony, miał jeszcze trójkę składaną (2+1), a mecz zakończył z 24 punktami. Do „trójkowej” dyspozycji zaczął wracać Wróbel (3 trafienia), a setny punkt zdobył Pruefer i szybko dołożył 2+1 - w sumie miał 20 „oczek”. Po dwa „oczka” Korczyka i Kubiaka dopełniły wynik do 107:58. To była szósta „setka” Polonii wśród kompletu dziewięciu zwycięstw. Ponieważ w tym czasie rekordowa seria dwunastu kolejnych zwycięstw piłkarzy Polonii została przerwana, można już było usłyszeć, iż koszykarze będą chcieli swoich kolegów naśladować, a nawet przewyższyć!
Ponoć ligowe terminarze ustala teraz komputer, więc przed „Królową Śląska” był kolejny, najdalszy wyjazd, do Przemyśla na mecz Niedźwiadkami. Tam od początku nie było co zbierać. Pierwsze punkty zdobył Pruefer, a choć Bruins wyrównali na 2:2, to był ich ostatni korzystny wynik w meczu. W trzeciej kwarcie było „podwójne przebicie” (80:40), setkę tym razem przełamał Kubiak w 33 min, a potem zdobyto jeszcze... 33 punkty! 121:63 to najwyższe zwycięstwo Polonii w pierwszej rundzie, a do strzeleckiego protokołu wpisali się wszyscy (10) Poloniści: Giżyński 18, Wróbel 18 (3x3), Pruefer 17, Wąsowicz 13, Piechowicz 13, Kubiak 12, Zub 9 (1x3), Korczyk 8 (1x3), Bogdanowicz 7 (1x3), Krawiec 6 (1x3).
Po 10. zwycięstwie i 7. setce „Królowa Śląska” wracała Na Skarpę, by 23 listopada zagrać przyśpieszony z grudnia pojedynek z GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry. Był to mecz inny niż wszystkie ze względu na oprawę, tym razem jednak nie tylko w wykonaniu Stowarzyszenia Kibiców, ale również zawodników. Akcja „Movember”, mająca na celu zwrócenie uwagi na profilaktykę badań nowotworowych nie tylko mężczyzn, trafiła do twierdzy niezdobytej. Zawodnicy i trenerzy mieli wąsy (symbol akcji), a ci, którzy zarost nosili już długo, zgolili... brody, by wąsy jeszcze podkreślić. Tak właśnie przemodelowany Filip Pruefer skoczył po pierwszą piłkę, ale pierwsze punkty zdobył tarnogórzanin Marcin Majcherek. Wyrównał „osobiście” Giżyński. Było jeszcze 4:4, a w ciągu pierwszy 100 sek. padło 15 pkt. Od 9:6 goście jedynie podganiali. W połowie 2. kwarty, po dwójce Zuba, Polonia miała już 50 pkt, a po trzeciej odsłonie 80! Ostatnia ćwiartka była najmniej bogata w punkty z obu stron i wydawało się, że pierwszy w tym sezonie mecz Polonii Na Skarpie nie przyniesie trzycyfrówki. Jednak Michał Krawiec z narożnika boiska trafił na siedem dziesiątych sekundy przed końcem! Była to jego trzecia trójka w meczu, a w sumie miał 13 pkt. Wróbel dodał 19 (2x3), Bogdanowicz 18 (2x3), po 17 Piechowicz (1x3) i Pruefer. Najbardziej we znaki dali się gospodarzom Przemysław Zygmunciak 24 pkt i 5 trójek, Szymon Podgórski 11 i 2 oraz Łukasz Lewiński 10 - oni i jeszcze grający trener KKS-u Bartłomiej Wróblewski niegdyś przywdziewali niebiesko-czerwone barwy. Jedenaste zwycięstwo, ósma „setka” i kolejny mecz znów w domu, z „Wawelskimi smokami”.
W tradycyjne Andrzejki pierwsze punkty zdobyła Wisła, a potem jeszcze prowadziła 5:2. Pierwsze prowadzenie bytomian to 6:5 za sprawą Wąsowicza, a potem powtórzył się tradycyjny scenariusz z niedoścignioną Polonią w roli głównej! W 8 min na parkiet wszedł Michał Medes, który po pierwszym meczu BS-u w Kielcach leczył kontuzję. Na Skarpie debiutował jako Polonista, ale warunki meczowe znał, bo grał tu jako zawodnik Basket Hills Bielsko-Biała. Szybko zdobył swoje pierwsze dwa punkty, a potem też szybko złapał dwa przewinienia, a wkrótce trzecie. Zrobiło się „kontrowersyjnie”, ale okazało się, iż były to już wszystkie „przewiny” Medesa. Początek drugiej kwarty to 11:0 dla „Niebiesko-czerwonych” i „podwójne przebicie plus”: od 31:15 do 35:17. Druga sekwencja „podwójnego przebicia” miała miejsce w ostatniej odsłonie - znów po 11:0 było 81:39, a potem 84:41 aż do końca! Gdy Pruefer w 37 min wrócił na parkiet, dało się wyczuć, że ma specjalne zadanie do wykonania; najpierw trafił za dwa, potem dołożył jeden wolny, oddał pole Wróblowi (2 oraz 1+1) i Kubiakowi (2), a sam po własnej zbiórce w ataku w swoim stylu złamał setkę, bo to była właśnie jego specjalna misja, co potwierdził grą gestów w stronę naszej ławki. Ostatnie punkty zdobył Marek Dragon, a 103:47 oznaczało wyrównanie rekordu piłkarzy Polonii oraz dziewiąte 100 pkt „Królowej Śląska”, po raz ósmy przekroczone. Najskuteczniejszy był Wróbel, który 22 „oczka” okrasił czterema trójkami. Medes swój powrót po kontuzji zaakcentował 9 punktami. Po jednej trójce zaliczyli Krawiec, Giżyński i Bogdanowicz, a Zub dwie.
Skoro można było grać w Andrzejki, to dlaczego nie na Barbórkę, kiedy to Poloniści pojechali do Częstochowy, by zobaczyć czy w hali sportowej przy Studium WFiS tamtejszej politechniki... iskrzy. Po dwupunktowym otwarciu Krawca Iskra wyrównała na 2:2, co tenże Krawiec zgasił trójką, a Wąsowicz dwójką, ale potem jeszcze migotało przy 6:7, 7:8 i ostatni raz przy 11:13. Potem seria Polonii 26:3 i... „podwójnych przebić” nie dało się już policzyć! Ostatnie 5 punktów dla BS-u, w tym ten setny zdobył Kubiak. Trzynaste zwycięstwo to poprawiony rekord piłkarzy, dziesiąta setka to rekord własny, a oprócz „Que serra, serra” z trybun popłynął chóralny (Stowarzyszenie Kibiców) „Mój jest ten kawałek podłogi”. Trudno się oprzeć wrażeniu, że do „Królowej Śląska” należy... cała podłoga, czy to Na Skarpie, czy w gościach. Pod Jasną Górą 16 pkt zdobył Zub, po 14 Krawiec (2x3) i Wróbel (4x3), a bardzo nietypowy dorobek miał Pruefer, ale grał krócej niż zwykle. Honor gospodarzy 24 punktami ratował Karol Complak, który pięć razy trafił za trzy.
Czternasty mecz w tej rundzie przypadł na 14 grudnia, a był to drugi najdalszy po Przemyślu wyjazd - do Stalowej Woli. Do pierwszej piłki skoczył tym razem Medes, zdobył ją i za moment sam zaliczył 2 pkt, a i szybko poprawił kolejnymi dwoma. Jeśli pierwsza kwarta była w miarę wyrównana, to potem ruszyło tsunami. Medes w sumie zdobył 25 pkt, w tym ten na trzycyfrówkę, a Wróbel 23 z aż siedmiu trójek! Stalowowolanin Mateusz Łabuda swoje 18 „oczek” złożył z sześciu rzutów zza łuku.
Zamknięcie pierwszej rundy nastąpiło w sobotę, 21 grudnia, przy Frycza-Modrzewskiego, dokąd przybyły „Koszykarskie wzgórza” z Bielska-Białej. Ten mecz mamy jeszcze świeżo w pamięci, więc zaznaczmy tylko że 104:79 było piętnastym zwycięstwem i dwunastą - siódmą kolejną - setką! Punktowy w tym udział mieli: Pruefer 22, Wróbel 18 (3x3), Wąsowicz 16 (1x3), Krawiec 15 (3x3), Giżyński 11 (3x3), Medes 10, Zub 9 (1x3), Piechowicz 2 i Korczyk 1, a w samej pierwszej kwarcie zdobyto aż 59 „oczek". Drugą odsłonę wygrali goście 18:17, co dla bytomian było dopiero czwartą przegraną kwartą w sezonie. Setkę rozmienił Medes, a ostatnie punkty zdobył Pruefer wsadem, jakby odpalił sztuczne ognie na powitanie Nowego Roku!
Reasumując, Bartosz Wróbel zdobył w tym sezonie 266 pkt, w tym równe 50 trójek. Filip Pruefer dodał 215 „oczek”, w tym za trzy raz... próbował. Jarosław Giżyński ma 172 pkt z 14 „trójkami”, Krzysztof Wąsowicz 164 i 12x3. Michał Krawiec 147 i 22x3, Paweł Bogdanowicz 133 „oczka” i 23 najczęściej spektakularne trójki, Wojciech Zub 129 i 16x3, Marek Piechowicz 120 pkt i 5 zza łuku, Michał Medes zdobył 63 pkt, a o trójkach statystyki milczą, Kamil Kubiak ma 70 pkt i raz zza 6,25 m, Karol Korczyk 46 i 8, a Maksymilian Siwik z 13 punktów dziewięć zawdzięcza trójkom. Marek Dragon zdobył 2 pkt zamykające mecz z Wisłą Kraków.
A że nie samymi punktami koszykarz żyje, Pruefer miał 119 zbiórek pod obiema tablicami (atak-obrona 53-66), Giżyński 73 (a-o 19-54), Wróbel 62 (6-56) Bogdanowicz 56 głównie w obronie (w ataku 3), Wąsowicz 58 (11-47), Piechowicz 46 (13-33), Zub 43 (6-37), Kubiak 41 (12-29), Krawiec 37 (6-31), a Medes 34 - równo po 17 - ale grał najmniej. Jak wiemy w baskecie niemal każdy ruch podlega danym statystycznym, ale nie szukajmy dalej, by nie zaciemniać obrazu. Trzeba natomiast obowiązkowo docenić rolę czuwających nad wszystkim trenerów - głównego Mariusza Bacika oraz Pawła Wołk-Jankowskiego, bo to oni prowadzą i doprowadzą Polonię do - wszyscy wierzymy, że - jeszcze większych sukcesów.
Nie ma się do czego przyczepić, chociaż... żeby nie było tak słodko, to przy większej empatii wobec rzutów wolnych nie byłoby na pewno więcej... zwycięstw, ale elektroniczne tablice wyników mogłyby zacząć wyglądać jak choinki od ciągle migających żaróweczek.
Pierwszy mecz w rewanżowej rundzie Polonia zagra znów Na Skarpie w sobotę, 4 stycznia, o 18.00 przeciwko reprezentantom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego z Kielc.
Na zakończenie pierwszej rundy części zasadniczej sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom Na Skarpie pokonali Basket Hills Bielsko-Biała 104:79.
Nie da się zacząć relacji z meczu Polonii inaczej niż od... początku, czyli od piłki rzuconej przez sędziego (po raz pierwszy i według przepisów ostatni w spotkaniu, bo teraz spornych się nie rzuca, tylko naprzemiennie decyduje czerwona strzałka), którą wcześniej - piłkę, nie strzałkę - zdobywał Filip Pruefer, a teraz czyni to Michał Medes. Nasz środkowy, który w poprzednim sezonie grał w Basket Hills, przerzucił do Krzysztofa Wąsowicza, a nasz rozgrywający rozpoczął akcję, którą po asyście... Medesa rzutem - a jakże - za trzy punkty nasz skrzydłowy Bartosz Wróbel w 20 sekundzie otworzył wynik. Bielszczanin Konrad Mamcarczyk poszedł sam po 2 punkty, w zamian za co nasz rozgrywający Wojciech Zub, który ostatnie pięć sezonów grał w Bielsku, „trójką” poprawił na 6:2, a nasz skrzydłowy Jarosław Giżyński też zza 6,25 m, na 9:2. Jeżeli Filip Rejowski zmniejszył na 4:9, to chyba tylko po to, żeby nasz Wróbel (u rywali też grał Wróbel - Jakub) znów trafił za trzy, a Wąsowicz po przechwycie ruszył jak narciarz-slalomista i może nie gigantów, ale wyższych od siebie mijał jak tyczki aż po 14:4. Jak Rejowski trafił za dwa, to Medes też za dwa (wolne). Potem Zub przeciął podanie rywali i podał na dwa punkty Wąsowiczowi, a kolejne dwa (już bez podziału na jedynki) dołożył Medes. Pierwszą „trójką” dla gości zaświecił Rejkowski, ale szybko „trójką” zgasił go Wróbel (nasz, Bartosz). Gdy bielszczanin Szymon Łukasiak nie pomylił się „osobiście”, a Mamcarczyk zaliczył 2+1, goście mieli pierwszą w tym meczu serię (5 pkt na 14:23), na co Wąsowicz tak rywali „zbalansował”, że nie zatrzymali go w drodze po już wtedy łatwą „dwójkę”, a za moment Giżyński dobił z bliska rzut Wróbla z daleka. Wkrótce Mamcarczyk trafił oba osobiste, na co identycznie odpowiedział B. Wróbel, a Michał Krawiec, który wrócił po chorobie, dodał trzy „oczka”. Trzema odgryzł się Mamcarczyk, po czym trener BS-u Mariusz Bacik oddelegował do gry kapitana Marka Piechowicza. Pewną normą było dotychczas, iż coach bytomian wpuszczał równocześnie dwa filary - Piechowicza i Pawła Bogdanowicza, ale już ostatnio w Stalowej Woli i teraz Na Skarpie ten drugi nie grał z powodu kontuzji, która jednak już wkrótce ma przestać mu dokuczać. Na koniec pierwszej kwarty Jakub Łódź-Śmigielski zmniejszył wynik „trójką”, Krawiec zwiększył osobistą „dwójką”, a ostatnie sekundy to bytomskie czarowanie, by jeszcze trafić zza łuku. Gdy próba się nie powiodła, mogło wydawać się posprzątane, jednak pozostała jeszcze maleńka część „jednej Wenty” (słynne 15 sekund) i... wystarczyło, bo piłkę na obwód dostał Wąsowicz i trafił. 37:22 po pierwszych 10 minutach nie wyglądało jakoś niesamowicie, ale że matematyka jest nauką ścisłą, dało to 59 (!) punktów w jednej kwarcie. Przy zachowaniu takiej skuteczności można by osiągnąć sumaryczny wynik na poziomie NBA, gdzie jednak gra się 4 razy 12 minut.
Wysoko skuteczny trend zaraz po krótkiej przerwie powielił „trójką” Giżyński, poprowadził dalej dwiema „dwójkami” Miłosz Matyja, choć faulowany, tej drugiej zdobyczy „jedynką” nie powiększył. Potem Wróbel solówkę i punkty zdobyte lewą ręką sposobem dolnym podniósł jeszcze do 2 + 1, na co najniższy na parkiecie Oskar Janicki popisał się „trójką”. Jeszcze Krawiec podniósł wynik o 2 pkt, ale to była już połowa 2. kwarty, co świadczyło, że wspólna skuteczność zaczęła spadać. Potwierdziła to akcja, w której dobrze wypracowane dwie bytomskie próby zza łuku skończyły się fiaskiem, a piłkę na desancie dostał Janicki, co nie niepokojony wykorzystał. Wkrótce sztab szkoleniowy BH wziął czas, co zaraz po wznowieniu „trójką” skwitował Rejowski. „Dwójkę” w swoim mocarnym stylu zdobył z bliska Pruefer, „dwójką” odpowiedział Łukasiak i czas wziął sztab gospodarzy. Po time oucie Pruefer wykorzystał dwa wolne, ale trzy punkty zdobył Mamcarczyk, potem Wąsowicz też trzy - w konfiguracji: drugi wolny i rzut z „nietrójkowego” dystansu. Kwartę jednym wolnym zamknął Grzegorz Szybowicz. 54:40 na dużej przerwie oznaczało, że drugą odsłonę wygrali goście 18:17, co dla bytomian było dopiero czwartą przegraną kwartą w całym sezonie!
Po przerwie „dwójką” rozpoczął Wróbel, na co jakby szeptem, jednym wolnym odpowiedział Mamcarczyk. Wąsowicz asystą ponad głowami (i rękami) otworzył Medesowi drogę do kolejnej „dwójki”, potem z kontrą poszedł Łódź-Śmigielski, ale faulowany do 2 punktów kolejnego nie dołożył. Dwa z wolnych dołożył natomiast Łukasiak, a Pruefer trzy (2+1). Gdy „trójkę” trafił Giżyński, bielszczanie wzięli czas, po którym Łukasiak znów wykorzystał oba wolne. Za moment Pruefer trafił z półdystansu, a kolejne dwa „oczka” dla Zuba. Wkrótce dwa Łukasiaka, trzy Łódź-Śmigielskiego i dwa Janickiego to pierwsza 7-punktowa seria rywali, na którą „dwójką” odpowiedział Zub. Na dwa osobiste Jakuba Wróbla „dwójkową” solówką zareagował Wąsowicz, na jeden wolny Janickiego dwoma w „ kompakcie" Pruefer, ale za trzy Grzegorz Szybowicz. Pruefer w kolejnej akcji dobił swój rzut, co zaraz wsadem „zatwierdził” Krawiec. Na 2 sekundy przed końcem trzeciej „ćwiartki” Pruefer trafił jeszcze za dwa i było 80:60.
Ostatnią kwartę dwoma pkt otworzył Wąsowicz, dwoma odpowiedział Janicki, a potem Pruefer miał dwa razy dwa z faulami, z czego wyszedł z „piątką”. Trzy punkty zdobył Łódź-Śmigielski, więc trzy Krawiec i czas dla gości, po którym za faul niesportowy Karol Korczyk trafił jeden wolny, ale piłka była potem dla Polonii. Za moment Łódź-Śmigielski popędził po dwa punkty, a Krawiec się... zatrzymał - przed linią - po trzy „oczka” i jeszcze zza łuku trafił Mamcarczyk. Bartosz Wróbel solową akcję zamienił po faulu na punkt, a przy kolejnej nieudanej próbie bielszczan któryś z nich przywołał „panienkę lekkich obyczajów”, na wagę przewinienia technicznego, jednego celnego wolnego Wróbla i piłki dla nas, co zaowocowało punktami Zuba na 98:70. Bytomska publiczność promieniowała ekspresją wobec zbliżającej się kolejnej „setki”, co mogło spowodować wzrost energii u zmęczonych gości, którzy dwa razy przeszkodzili Medesowi, ten jednak nie ustawał i po przechwycie, w trzeciej próbie wywołał „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”. Kolejne 7 pkt zdobyli bielszczanie - za trzy Rejowski, 1 + 1 Mamcarczyk i dwa spod kosza Matyja - na co po świetnej asyście Zuba Piechowicz „wrzucił zza obręczy”, a po jeszcze lepszym podaniu - za plecy - B. Wróbla Pruefer zapunktował wsadem. Ostatnie punkty w meczu to solówka J. Wróbla i za moment kolejna taka szansa, ale niepilnowany młodzian został głośno zastopowany przez... swoich starszych kolegów (koszykówka to gra dżentelmenów), zatrzymał się i wszyscy doczekali końca meczu.
- Oczywiście znamy się z chłopakami z Bielska - powiedział Wojciech Zub - ale przestawiłem się już na Polonię, więc rywalizacja bierze górę. Na pewno znajomość sposobu gry rywali pomaga, a czy rywalom pomogła przeciwko mnie, to trzeba ich zapytać. Mamy fajną drużynę, dobrze zbilansowaną, więc każdy mógłby zdobyć 30 punktów, ale bardziej chodzi o to, by nasza koszykówka dobrze wyglądała.
BS Polonia Bytom 104:79 Basket Hills Bielsko-Biała
37:22, 17:18, 26:20, 24:19
Polonia: Pruefer 22, Wróbel 18 (3x3), Wąsowicz 16 (1x3), Krawiec 15 (3x3), Giżyński 11 (3x3), Medes 10, Zub 9 (1x3), Piechowicz 2, Korczyk 1, Siwik.
Najwięcej dla gości: Mamcarczyk 19 (3x3), Rejowski 13 (3X3), Łódź-Śmigielski 13 (3x3)
Kolejny mecz Polonia zagra znów Na Skarpie w sobotę, 4 stycznia, o 18.00 przeciwko reprezentantom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego z Kielc, a teraz Bytomski Sport życzy wszystkim wymarzonych Świąt Bożego Narodzenia i najlepszego Nowego Roku.
W 15. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom podejmą Basket Hills Bielsko-Biała.
Dobiega końca rok 2024, a to doskonały czas na podsumowanie dorobku koszykarzy BS Polonii, tym bardziej że najbliższosobotni mecz w Hali na Skarpie będzie ostatnim w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego 2. ligi. Czternaście kolejnych, na czternaście możliwych, zwycięstw to oczywiście rekord, który można jedynie śrubować, bo na poprawienie nie pozwoli logika (nie da się wygrać 16 razy w... 15 grach). Okazuje się jednak, że w równorzędnej grupie B drugiej ligi identyczny bilans mają Żubry Chorten Białystok, w tym osiem wygranych w obcych halach. Jeszcze bardziej działa na wyobraźnię liderująca grupie D Pogoń Prudnik, która z także 14 zwycięskich meczów 12 grała (wygrała) na wyjazdach, gdzie rozegrała pierwsze dziesięć kolejek sezonu z powodu wrześniowej katastrofalnej powodzi, która wręcz zniszczyła ich halę „Obuwnik”. Co ciekawe, tak pięknie punktujące trzy zespoły wcale nie uzyskały miażdżącej przewagi nad rywalami w grupach, co zwiastuje bardzo ciekawy dalszy ciąg zasadniczych gier, a konfrontację między dotychczas niepokonanymi możemy mieć dopiero w play offie, więc potraktujmy to na razie ciekawostkowo.
Ostatni mecz roku będzie ostatnim w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego i wtedy - po poznaniu każdego rywala - podsumowania mogą być więcej mówiące, ale nie będzie na nie wiele czasu, bo w przeciwieństwie choćby do piłki nożnej, w koszykówce (i w innych sportach halowych) nie ma przerwy zimowej i Na Skarpę wrócimy już 4 stycznia.
Tymczasem ostatnim tegorocznym rywalem do zobaczenia na własne oczy będzie w sobotę Basket Hills Bielsko-Biała. Klub, który powstał w sumie niedawno, bo w 2013 roku, a w jego pierwszym historycznym składzie byli m.in. Robert Kozaczka, Grzegorz Szybowicz, Mateusz Adamus czy Grzegorz Błotko. 43-letni Kozaczka (w październiku przekroczył granicę 3000 pkt), 38-letni Szybowicz i o 5 lat młodszy Adamus grają w Bielsku do dziś, a Błotko jest trenerem tego zespołu. W otwierającej historię BH B-B kadrze był też m.in. Alberto Garita, który w sezonie 2016/17 był Polonistą, ale w niebiesko-czerwonych barwach zagrał tylko raz, a dokładnie 5 minut i 41 sekund. O wiele silniejsze połączenie interpersonalne klubów z Bytomia i stolicy Podbeskidzia występuje obecnie, konkretnie w osobach Michała Medesa i Wojciecha Zuba, naszych transferach właśnie z Bielska. Dwumetrowy środkowy Medes grał w BH w poprzednim sezonie i zdobył 338 pkt. W tamtym sezonie widzieliśmy go Na Skarpie - w styczniu br. - jako rywala Polonii i zdobył wówczas 10 pkt, ale grał krótko. W tym sezonie długo leczył kontuzję, ale już gra, zdobył dla „Królowej Śląska” 53 „oczka”, z czego prawie połowę (25) w ostatnim meczu ze Stalą w Stalowej Woli. Natomiast rozgrywający Zub mocnym punktem bielszczan był od roku 2019 i zdobył tam 2627 pkt. W styczniu pod naszym dachem „skaleczył” nas jedenastoma punktami, ale na inaugurację tamtego sezonu zdobył w Bielsku najwięcej w swoim zespole - 21 pkt - przyczyniając się do zwycięstwa gospodarzy 89:83, mimo że Michał Krawiec zdobył wtedy 33 „oczka”. Dla nas Zub zdobył w tym sezonie 120 pkt, w tym 45 w rzutach z trzy.
Bytom i Bielsko rywalizują w 2. lidze od sezonu 2017/18 z przerwą w rozgrywkach 22/23, kiedy Polonia walczyła w lidze pierwszej. Na trzecim szczeblu z 12 meczów „Królowa Śląska” wygrała 8, więc łatwo policzyć cztery triumfy rywali. W sezonie 2019/20 BH wygrał oba mecze, a Na Skarpie 30 punktów rzucił nam... Wojciech Zub. Ciekawy mecz był m.in. w październiku 2021 roku, kiedy również w Bytomiu obie drużyny przekroczyły 100 punktów - 112:101 dla Polonii. Bodaj najwięcej emocji było w poprzednim sezonie, kiedy ci rywale walczyli o palmę pierwszeństwa w rundzie zasadniczej. Pod Klimczokiem było 89:83 (21 pkt Zuba), a przy Modrzewskiego pamiętny show dał Paweł Bogdanowicz. W swoim stylu trafił zza łuku równo z syreną kończącą mecz (!), na 72:65 dla Polonii, czyli punkt więcej niż rywale wygrali u siebie, co dawało nam wygraną rundę zasadniczą lepszym bilansem bezpośrednim z Basket Hills. Bogdanowicz zdobył wtedy najwięcej punktów - 21 - w tym wszystkie rzutami za trzy! Później jednak sprawdziło się przysłowie, mówiące, że „gdzie dwóch się bije, tam trzeci... zabiera zegarki” (albo jakoś podobnie) i do 1. ligi awansował OPTeam Resovia.
Przed tym sezonem „Królowa Śląska” i „Koszykarskie Wzgórza” były zaliczane do faworytów grupy C i jeśli Polonia spełnia pokładane w niej nadzieje, to bielszczanie są obecnie na 7. miejscu z bilansem 8-6, co naturalnie nie przekreśla ich starań i ambicji, bo po awansie do play offu może zdarzyć się jeszcze wszystko (nawet dwumecz w I rundzie z... Polonią).
Jak zwykle Na Skarpie będzie w sobotę wiele atrakcji, np. mocno zwykle oblegana „Strefa Bajtla”, klubowe stoisko z gadżetami Polonii, jak znalazł nadającymi się pod choinkę dla rodziny, albo na własną ścianę, jak bardzo aktualne... kalendarze na 2025 rok, trójdzielne i plakatowe, a także żółte narzutki jubileuszowe z okazji 770-lecia Miasta Bytomia.
● 15. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● BS Polonia Bytom - Basket Hills Bielsko-Biała
● Sobota, 21 grudnia, godz. 18.00
● Hala Na Skarpie przy ul. Frycza-Modrzewskiego 5a
ZAPRASZAMY!
Koszykarze BS Polonii Bytom pokonali Stal w Stalowej Woli 103:58, w 14. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Zwykle skaczący do inauguracyjnego rzutu sędziowskiego Filip Pruefer tym razem nie... wyszedł w pierwszej piątce, podobnie jak Michał Krawiec, którego nie było nawet na ławce, jak też i Pawła Bogdanowicza. Krawca w pierwszym składzie zastąpił Wojciech Zub, a do pierwszej piłki skoczył Michał Medes, zagrał ją do Krzysztofa Wąsowicza, a sam poszedł pod kosz, gdzie nasz rozgrywający dał mu „zwrotną”, co Medes skwitował oburęcznym wsadem (ma się ten wzrost!). Kolejne dwa punkty też zdobył Medes po zwodach, ale „oczka” za faul nie dołożył. Pełni wiary gospodarze zmniejszyli na 2:4 po trafieniu Aleksandra Jadasia, ale zaraz „skarcił” ich Wąsowicz, czym nie przejął się Maciej Paterek i było 4:6. Walczący do upadłego pod koszem rywali Jarosław Giżyński podał „płaską” piłkę (po... parkiecie), ale zagranie było tak nietypowe, że choć dotarło do partnera, to bez dobrego efektu. Za Giżyńskiego wszedł za moment kapitan Polonii, Marek Piechowicz, który niegdyś ze Stalą Stalowa Wola wywalczył awans do ekstraligi, i prawie natychmiast zebrał piłkę w obronie, potem spróbował za trzy, aż zdobył swoje pierwsze dwa pkt po asyście Wąsowicza, a i kolejne dwa w tej samej konfiguracji. Jednak między tymi trafieniami Piechowicza, a także tuż po nich stalowowolanin Mateusz Łabuda trafił dwa razy zza łuku i zrobiło się 10:10. Nikt chyba z bytomian tego nie zauważył, bo po kilku sekundach Medes trafił za dwa, ale trzeciego za faul nie dołożył i przybił „piątkę” ze zmieniającym go Prueferem. Zaraz za dwa trafił Wąsowicz, po nim podobnie gospodarz, Iwan Tokowienko, dobitką z góry, a Pruefer po zebraniu swojego rzutu próbował jeszcze dwa razy i choć piłka „wypływała” z obręczy, przecież ją tam zmieścił. Pod drugą tablicą nasz center zablokował Łukasza Krzeka, który swój brak respektu okupił kontuzją nogi i na parkiet już nie wrócił. Swoją pierwszą „dwójkę” zdobył Zub i oddał pole Kamilowi Kubiakowi. Najwyższy na parkiecie Tokowienko (212 cm) nie przełożył swoich warunków na żaden z dwóch osobistych, ale dwa pkt zdobył dużo niższy Maciej Paterek, na co dwoma odpowiedział dużo wyższy (choć nie od Tokowienki) Pruefer bezwzględną dobitką. Trzecią swoją „trójkę” zdobył Łabuda nietypowym rzutem (z biodra?!) niemal z połowy boiska. Pruefer z ułamka takiej odległości trafił po zbiórce w ataku, ale okupił to urazem nogi i może dlatego bonusa z linii nie dołożył. Końcówka kwarty to dwa i dwa Klaudiusza Tarnawskiego przecięte jednym wolnym Kubiaka - 21:23 na pierwszej przerwie.
Na drugą kwartę wrócili Zub i Giżyński, ale pierwszy trafił Piechowicz (2) po wysłaniu w kosmos próbujących go blokować, a potem za trzy wstrzelił się Bartosz Wróbel. Dwumetrowy przecież Medes zablokował Tokowienkę, a Wróbel znów „potroił”. Marcin Bandyga chyba z bezsilności chciał coś udowodnić kapitanowi gości, za co Piechowicz odwdzięczył się jednym wolnym, ale po drugim mieliśmy piłkę z boku. Potem starli się Giżyński z Łabudą, ale tu sędziowie byli po stronie gospodarzy, co za moment ośmieliło Łabudę do kolejnej „trójki”. W rewanżu „trójki” popróbował Wąsowicz, ale Medes tam był i wsadził z góry, za moment trafił po przechwycie Pruefera (z nogą w porządku), a potem zebrał i dobił swój rzut, by jeszcze dwoma (siłą... perswazji) poprawić po własnej zbiórce w ataku - w ciągu 70 sek. zdobył 8 punktów. Na kolejne trafienie przyszło czekać ponad minutę - mimo wolnych Piechowicza i Pruefera - a trafił w końcu Marcin Paterek oba osobiste. „Dwójką” odpowiedział Wąsowicz, ale „trójką” zaalarmował Paterek Maciej, były to jednak ostanie zdobycze gospodarzy w tej części. Za to Medes przeżywał „osobisty rollercoaster” - dwa w dół, dwa w górę i znów dwa do... piekła, ale Wąsowicz za dwa i Wróbel dwa razy za trzy z optymizmem zabrali kolegów na dużą przerwę (29:52, a w drugiej kwarcie 8:29!).
Po zamianie stron za trzy chciał Wąsowicz, ale „łuk się przesunął” i było za dwa. Nasz rozgrywający za moment przewidział podanie rywala, przechwycił i posłał Zuba na solo pod kosz (2), a potem Wróbel już wiedział wszystko o specyfice i parametrach miejscowej hali, więc łatwo to zdyskontował (3). Giżyński przy linii bocznej tak mocno w wyprowadzeniu piłki przeszkadzał Łabudzie, że ten się obalił (z bezsilności?), a arbiter go... pożałował. Chwilowe przymknięcie bytomskich oczu dało gospodarzom 5 pkt (2 Jadasia i 3 Łabudy), ale oko i nadgarstek pokazał zaraz Zub (3), tak zdeterminowany, że po rzucie upadł. Jadaś znów trafił za dwa, a potem jakiś czas nie wpadało - pomimo wolnych Zuba. Przełamał to Wróbel... dwoma, poprawił latający Wąsowicz lewą ręką spod piwnicy! Łabuda znów trafił „trójkę”, a jego sumaryczne 18 pkt to same rzuty za trzy. Nie gorszy był Wróbel, który przejął piłkę na naszej połowie, poszedł sam, jednak tylko do linii 6,25, a wkrótce jeszcze raz śmignął „trójkę” (w sumie 7!). Pruefer zablokował Jadasia, ale sędzia uznał, że za... bardzo i stalowowolanin trafił wolnego. Wracający Piechowicz trafił zza łuku, po przechwycie Wąsowicza Pruefer szukał wsadu, faulowany i tak „dwójkę” zaliczył, od razu dołożył „jedynkę”, a potem znów „jedynkę” z dwóch wolnych. Rozgoryczony wynikiem Łabuda już na środku parkietu faulował Wąsowicza, który jednym „oczkiem” podniósł wynik do 80:40, czyli podwójnego przebicia Polonii! To otrzeźwiło gospodarzy, którzy do trzeciej przerwy już nic nie stracili, a sami trafili za trzy (Tokowienko!) i za dwa (Jadaś po zespołowej akcji), a mieli jeszcze dwa wolne, którym nie podołał Wojciech Baran. 45:80 przed ostatnią odsłoną.
Czwarta kwarta to szybkie 2+1 Karola Korczyka, zbiórka w ataku i dobitka Piechowicza, co dwoma przerwał coraz lepszy Tokowienko. Nie gorszy Korczyk trafił za trzy i już mogło być 100, gdyby... ale po co gdybać! Faulowany przy rzucie za trzy Piechowicz - wbrew sobotnim trendom - rzucił wszystkie trzy, a potem przechwycił piłkę i wypuścił Medesa, który trafił spod kosza, ale któregoś z przebojów zespołu „2+1” zanucić się już nie udało. Po prawie trzech minutach postu gospodarzy, jednego z dwóch wolnych trafił Tarnowski, a potem za dwa Jadaś. Michał Medes, który dopiero niedawno wrócił na parkiet po długo leczonej kontuzji, rozpoczął już drugą w tym meczu niezwykłą serię: trafił spod kosza, potem drugi osobisty, wkrótce oba, a potem, po zaśpiewie z trybun: „jeszcze dwa!”, właśnie dwa, gdy sam zebrał piłkę w obronie, wyszedł z kontrą, oddał Zubowi, a ten indywidualnie nie próbował, tylko oddał koledze na „setkę”. Popłynęło z widowni tradycyjne: „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”, więc „setnik” trochę się rozkojarzył i nie było 2+1, ale jeszcze podał Zubowi na zamykającą „trójkę”. Nie miała już większego znaczenia troszkę naruszająca serię Medesa „trójka” Tokowienki, ani też na otarcie łez trzy pkt Kacpra Kędry i dwa Tarnawskiego. Bytomskie Stowarzyszenie Kibiców Koszykówki „Niebiesko-czerwoni”, które jest z Polonią zawsze i wszędzie, tradycyjnie podziękowało i pożegnało naszych koszykarzy, którzy tradycyjnie odwdzięczyli się tym samym.
ZKS Stal Stalowa Wola 58:103 BS Polonia Bytom
21:23, 8:29, 16:28, 13:23
Polonia: Medes 25, Wróbel 23 (7x3!), Piechowicz 15 (1x3), Wąsowicz 13, Zub 10 (2x3), Pruefer 10, Korczyk 6 (1x3), Kubiak 1, Giżyński, Siwik.
Najwięcej dla Stali: Łabuda 18 (6x3), Jadaś 11.
Następny mecz Polonia zagra w sobotę, 21 grudnia, w Hali Na Skarpie przeciwko Basket Hills Bielsko-Biała, początek tradycyjnie o 18.00.
Koszykarze BS Polonii Bytom 14 grudnia w 14. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn zmierzą się ze Stalą w Stalowej Woli.
Miniony, drugi weekend grudnia, a pierwszy w tym sezonie bez meczu koszykarskiej Polonii, wywołał u niektórych pustkę nie do zapełnienia, a innym pozwolił przypomnieć sobie jak wygląda cały (!) wolny dzień spędzony z rodziną, choć pustkę mogły poczuć właśnie całe rodziny, te tworzące Bytomskie Stowarzyszenie Kibiców Koszykówki „Niebiesko-czerwoni”, bo nie opuszczają żadnego meczu, czy to w naszej hali, czy to gdzieś.... dalij, to znaczy dalej. I właśnie teraz przed naszymi koszykarzami i kibicami drugi po Przemyślu najdalszy wyjazd w sezonie.
Może to już historia, ale zawsze przyjemnie posłuchać, że „w mieście przemysłowym, gdzie hutnicy topią stal, jest drużyna nasza, która zwie się Polonia”, bo nie trzeba przecież przypominać jaką nie do przecenienia wartością dla bytomskiej koszykówki była huta „Bobrek”. Sobotni rywal BS Polonii też wywodzi się z przemysłu ciężkiego, czego dowodzi przede wszystkim nazwa Zakładowy Klub Sportowy Stal mieszczący się w - nomen omen - Stalowej Woli. Wikipedyczna historia tego klubu zaczyna się od słów: „Został założony w 1938 roku jako Klub Sportowy Stalowa Wola przez dyrektora Huty Stalowa Wola Feliksa Olszaka”, więc cóż tu można jeszcze dodać. Z wielu pierwotnych sekcji dziś pozostały - a jakże - piłka nożna mężczyzn (wobec ekspansji dryblujących i strzelających dziewcząt trzeba koniecznie te odmiany futbolu rozróżniać) oraz koszykówka żeńska i męska, a nas dziś najbardziej interesuje ta ostatnia.
Stalowowolscy koszykarze w rodzimej ekstralidze (ówczesnej I lidze) występowali w sezonie 1987/88 oraz w latach 1989-98, zajmując dwukrotnie 5. miejsce (1990/91 i 1994/95). Lata prosperity tamtejszej Stali były również najlepszymi w historii Stali Bobrek Bytom, która rywalizując m.in. ze „Stalówką”, zdobyła wicemistrzostwo Polski (1996), trzy brązowe medale (1992, 1997, 1998, a czwarty w 1999 roku, już po spadku stalowowolan) i zagrała w finale Pucharu Polski (1998). Najbardziej znanym zawodnikiem ze Stalowej Woli był Roman Prawica, wielokrotny reprezentant Polski, a w kwietniu 1995 roku w tym mieście odbył się Mecz Gwiazd Polskiej Ligi Koszykówki w formule Północ kontra Południe. W zespole Południa zagrał właśnie Prawica i jego klubowi koledzy Tomasz Grzechowiak, Adam Gołąb i Piotr Karolak oraz kto? Oczywiście Mariusz Bacik, który dla swojej drużyny zdobył najwięcej, 29 pkt. Mecz minimalnie, 168:165, wygrała Północ, w której grali m.in. śp. Adam Wójcik, Igor Griszczuk, obecny ekspert telewizyjny Tomasz Jankowski czy Marek Sobczyński. „Południowego” Super-Mario oprócz stalowowolan wspomagali m.in. Dominik Tomczyk i Wojciech Królik, który wygrał wtedy konkurs „trójek”. Pokaz wsadów zdominował wówczas Wójcik, a MVP został Griszczuk, który w latach 2010-11 był selekcjonerem polskiej reprezentacji.
Stal St. W. w 2009 roku z... Markiem Piechowiczem w składzie (369 pkt w 32 meczach) awansowała do Polskiej Ligi Koszykówki, w play-offie o awans pokonując m.in. Miasto Szkła Krosno z... Marcinem Salamonikiem! Nasz obecny kapitan pozostał jednak w I lidze, w MKS-ie Dąbrowa Górnicza. W sezonie 2009/10 Stal zajęła w elicie bezpieczne, 11. miejsce, ale wobec problemów finansowych w kolejnym sezonie zagrała w trzeciej lidze. Do ligi drugiej wróciła w sezonie 2015/16, ale grała w innej grupie niż Polonia, aż do spadku w 2020 roku. Powrót na trzeci szczebel rodzimego basketu nastąpił w tym sezonie, więc trudno mówić o współczesnej historii pojedynków Stali z Polonią. W obecnych rozgrywkach stalowowolanie wygrali dwa mecze, więc faworytami w konfrontacji z niepokonanym liderem raczej nie będą. Bez fałszywej skromności - Polonia wraz z niezawodnymi kibicami pojedzie po 14., kolejne, śrubujące rekord zwycięstwo!
● 14. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● ZKS Stal Stalowa Wola - BS Polonia Bytom
● Sobota, 14 grudnia, godz. 17.00
● Hala MOSiR, Stalowa Wola, ul... Hutnicza 15