
BS Polonia Bytom
Biuro
ul. Kolejowa 2a
Kontakt
tel. 32 288 08 88
Koszykarze BS Polonii Bytom w Hali na Skarpie wygrali z Niedźwiadkami Przemyśl 119:61 w 25. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Czego można było się spodziewać po meczu niepokonanego w 25 meczach lidera z przemyskimi Niedźwiadkami, które jesienią u siebie przegrały z Polonią 63:121, a w sobotę przyjechały w 9-osobowym składzie ludzi urodzonych już w XXI wieku i w dodatku bez trenera? Co prawda był ktoś, kto rywali „Królowej Śląska” z ławki instruował, ale nie był to trener Daniel Puchalski, niech więc pozostanie postacią anonimową, tym bardziej że „dzieleniu skóry na Niedźwiadkach” zapobiec nie mógł.
Pomimo planowanego kolejnego wysokiego zwycięstwa ten mecz przejdzie do historii bytomskiego basketu. Pewnym precedensem była już pora rozpoczęcia gry - godzina 14.00 - a to z powodu ważnego meczu hokeistów BS Polonii w półfinale play offu 1. ligi (z Naprzodem Janów), żeby nie zmuszać kibiców do trudnego wyboru - kosz czy hokej? Kolejnym novum był wynik 1. kwarty, a konkretnie jedynie 7 pkt po stronie strat gospodarzy, co jest drugim najlepszym bytomskim wynikiem tego sezonu, po czwartej kwarcie ostatniego przed reprezentacyjną przerwą meczu z młodzieżą GTK Gliwice w Bytomiu, wygranej 23:6. Jednak to się działo niejako przy okazji, natomiast 42 pkt i jedenaście „trójek” to „personal best” Bartosza Wróbla, ale też rekordy tego sezonu BS Polonii. Zupełnie niezwykła była trzecia kwarta, w której z 39 punktów Polonii Wróbel zdobył 26 (!). Zaczął od trafienia obu wolnych, a potem 5 razy kolejno (!), rzucał celnie zza łuku; po chwilowej przerwie dołożył dwie - raz za razem - „trójki”, a potem „składaną”, gdy faulowany przy rzucie zza 6,25 nie spudłował żadnego z wolnych. A jeszcze przed końcem pierwszej kwarty nasz snajper wyprowadzając piłkę ze swojej połowy, kozłując założył „siatkę” jednemu z rywali, w pełni świadomie, bo zgrabnie go obiegł i kozłował dalej!
W pierwszej piątce, pod nieobecność Wojciecha Zuba i chyba też w wyniku oszczędzania Michała Krawca, wyszedł Karol Korczyk i między 2 a 3 minutą w ciągu 59 sekund złapał... trzy przewinienia, choć byli tacy, którzy mogli przysiąc, że aż trzy razy nie faulował. Szybko musiał zejść, ale gdy wrócił, 16 punktami pobił swój seniorski rekord życiowy. Zły początek mógł wskazywać na przemotywowanie, może dlatego że w niedzielę przypadały jego 23. urodziny. Gdy dostał drugą szansę, uspokojony robił sobie (i kibicom) punktowe prezenty - trzy „trójki”, dwie „dwójki” i trzy osobiste.
Krzysztof Wąsowicz zdobył 5 pkt, ale oba „dwójkowe” rzuty trafił (raz lewą ręką), „przefruwając” niejako w nie najbliższej odległości od obręczy, a do „piątki” dołożył trafienie w „składanej trójce” - 2+1.
Trochę niepocieszony mógł być Filip Pruefer, który poluje na celną „trójkę”. Próbował dwa razy i raz był bardzo blisko. Czeka nie tylko on, ale i koledzy z drużyny i oczywiście kibice.
Pierwsze punkty w meczu - dwa - zdobył Jarosław Giżyński (potem dołożył dwie „trójki”), ale zaraz Niedźwiadek Słowik (Michał) zdobył trzy „oczka” (nie w jednej akcji) i było to ostatnie prowadzenie gości, bo szybciutko Wróbel otworzył sejf z „trójkami” i poprawił dwoma wolnymi na 7:3. W drodze do 17:3 pięć punktów (2 + 3) zdobył Maksymilian Siwik, który skorzystał na problemach Korczyka i zmienił go już w 3 minucie. Po 2 punktach kapitana i „pełniącego obowiązki” trenera gości, Kacpra Walciszewskiego, nastąpiła seria 9:0 „Królowej Śląska”, a na koniec kwarty 2:2 Słowika i Michała Medesa i 28:7 po pierwszych 10 minutach. Początek 2. ćwiartki to znów 9:0, a potem raz my, raz oni, aż do 51:21 w 18 minucie, ale do dużej przerwy już tylko 8:0 dla Polonii i 59:21 po 20 minutach. O nadzwyczajnej trzeciej kwarcie już było, dodajmy tylko, że już po 30 minutach „Niebiesko-czerwoni” mogli mieć... setkę - było 98:38 (!). Zaraz na wstępie ostatniej odsłony tę setkę „zasejfował” Paweł Bogdanowicz, oczywiście z dystansu, a potem przemyślanie mieli serię 14:2 (103:52), a wkrótce mieli jeszcze (i tylko) trzy „trójki”, jednak nasi spokojnie kontrolowali sytuację, a ostatnie 6 punktów Polonii w trzech ratach zdobył Pruefer.
Jedenaście trafień Wróbla za trzy to coś niezwykłego, ale cały ten mecz był „trójkowy”. Polonia trafiła takich rzutów 19, a Niedźwiadki 8. W sztabie trenera Mariusza Bacika był chyba plan na 12. trafienie naszego rzucającego (jeszcze jak!) skrzydłowego, który w końcówce meczu już siedział na „krześle zmianowym”, ale gra tak się potoczyła, że nie było gwizdków, czas płynął i do zmiany nie doszło.
- Zdarzało mi się 8, 9 „trójek” w meczu, ale jedenaście to rekord - powiedział Bartosz Wróbel. - 42 punkty to też rekord, ale na szczeblu centralnym miałem już 40 „oczek”. W wyjazdowym sparingu z Resovią też trafiłem 6 czy 7 razy zza łuku (nasz rozmówca zdobył wtedy 30 pkt). Oby nasza forma utrzymała się do play offu. Przed decydującą rozgrywką nie można być zupełnie spokojnym, ale mamy sporo pewności siebie i wierzymy w awans. Mamy wielu doświadczonych graczy, więc liczymy, że to się powiedzie. Skończyć sezon bez porażki byłoby fajnie, ale gdy grałem w AZS-ie AGH Kraków, przegraliśmy w play offie... cztery mecze i awansowaliśmy do pierwszej ligi z 3. miejsca. A to teraz jest nasz cel do zrealizowania.
BS Polonia Bytom 119:61 Niedźwiadki Przemyśl
28:7, 31:14, 39:17, 21:23
Polonia: Wróbel 42 (11x3), Pruefer 16, Korczyk 16 (3x3), Medes 11, Bogdanowicz 10 (2x3), Siwik 9 (1x3), Giżyński 8 (2x2), Wąsowicz 5, Piechowicz 2, Dragon.
Najwięcej punktów dla Niedźwiadków: Zaworski 13 (3x3), Olejarz 10 (2x3), Barszczak 10 (1x3), K. Walciszewski 10 (1x3)
W sobotę, 8 marca, Polonia zagra w Krakowie z Wisłą. Początek o godzinie 16.00.