poniedziałek, 30 grudzień 2024 12:01

„Ich jest dziś ta cała podłoga!”, czyli nie ma się do czego przyczepić...

Koszykarze BS Polonii już wrócili do treningów, by druga część sezonu zasadniczego grupy C 2. ligi nie była gorsza od pierwszej.

Runda rewanżowa ma być tylko nie gorsza? No tak, bo lepsza być nie może! Wiemy oczywiście, że nasi koszykarze wygrali już 15 meczów, czyli wszystkie przypadające na pierwszą rundę, więc w sesji rewanżowej mogą pokusić się raptem o to samo, a rekordy niech pozostawią na... play off!

Kiedy na inaugurację sezonu, 28 września, debiutujący w niebiesko-czerwonych barwach 22-letni Karol Korczyk zdobył swoje pierwsze - od razu trzy - punkty, Polonia na 1,5 minuty przed końcem prowadziła w Kielcach z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego 99:74. Końcowy wynik 99:78 był bardzo satysfakcjonujący i zapowiadał walkę o najwyższe cele. Najwięcej punktów zdobył wówczas rozpoczynający w Polonii swój drugi sezon Bartosz Wróbel - 22, w tym 3 razy za trzy pkt. 15 „oczek” zdobył Jarosław Giżyński, a 14 Filip Pruefer - obaj podobnie jak Wróbel zaczynali drugi bytomski sezon, a kolejny, obok Korczyka i jeszcze 20-letniego Kamila Kubiaka, debiutant, 19-letni Maksymilian Siwik, też zdobył wszystkie swoje trzy punkty jedną piłką, ale próbował drugiej, którą rozmieniłby „setkę”. Młody nabór „Królowej Śląska” zaczął bez kompleksów, a trochę starsi... debiutanci, eksbielszczanie - 29-letni Wojciech Zub i 28-letni Michał Medes, bytomski rozdział rozpoczęli ostrożnie (odpowiednio 5 i 8 pkt), ale dla Medesa nie był to dobry start, bo potem długo leczył kontuzję.

Tydzień później, w niedzielę, inauguracja w Hali na Skarpie to klasyk z Zagłębiem Sosnowiec. 19 pkt zdobył Wróbel, z czego 15 z 7 rzutów zza łuku, ale 20 „oczek” zaliczył Michał Krawiec, kolejny nasz drugoroczniak, który dwa razy próbował za trzy i oba razy trafił. Siwik znów raz rzucił zza 6,25 m, czym trafił swoje 100%, a Kubiak zaliczył pierwsze w Polonii zdobycze - 8 „worków”, choć nie ma gwarancji czy dziś jeszcze tak się mówi na punkty. Było spokojne 107:67, a setny punkt zdobył Krzysztof Wąsowicz, jeszcze jeden drugoroczniak, ale z... przeszłością - sezon 2018/19 przy Modrzewskiego. Po raz pierwszy w tym sezonie płynące z trybun „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!” pozwoliło chórowi Stowarzyszenia Kibiców Bytomskiej Koszykówki ogłosić nowy rozdział w historii bytomskiego basketu - pierwszy z wielu „setników”

Kolejny mecz był w... czwartek, w Krakowie. „Pasom” 19 pkt rzucił Jarosław Giżyński, naturalnie drugoroczniak, a 16 „oczek” do...rzucił kapitan Marek Piechowicz, dla którego to już czwarty sezon na dworze „Królowej”. Punkt mniej miał Zub, a Wróbel 3 razy 3 i 5 wolnych (z dwójek... zrezygnował). Setkę śmignął Kubiak, a Korczyk potwierdził, iż młodzież z oczywistych względów grająca nie za dużo, chce otrzymywane szanse wykorzystać do maksimum - 6 pkt złożył z dwóch trójek! Drugi obok kapitana czwartoroczniak, Paweł Bogdanowicz, chyba nie lubi się rozpraszać, bo swoje 9 pkt podzielił równo - po trzy, ale z tego go znamy.

Już w pierwszą sobotę po tamtym czwartku (konkretnie 12 października) Polonia gościła Na Skarpie MKKS Rybnik, z „naszym” Karolem Jagodą w składzie. Wszystkich przyćmił Wróbel - 27 pkt, w tym 5 x 3. 2/3 dorobku Wróbla skopiował Paweł Bogdanowicz, ale tylko z dwiema trójkami, a za to z ośmioma osobistymi na 8 możliwych. Setkę ujarzmił Korczyk rzutem - a jakże - za trzy, a po nim na 103:67 trafił jeszcze Kubiak, które uzbierał fajne 14 pkt.

W kolejną sobotę Polonia pojechała do Dąbrowy Górniczej na mecz z rezerwami ekstraligowego MKS-u. Tam show dał Filip Pruefer, jeszcze jeden bytomski drugoroczniak. Tradycyjnie wygrał pierwszą piłkę, a za moment zebrał ją w ataku i otworzył wynik. Potem imponował kolejnymi zbiórkami, blokami i trafieniami. Podjął nawet próbę za trzy, a podsumował wszystko punktami od 100 do 103 oraz na 107. Na końcowy wyniki 109:63 zapracował jeszcze Korczyk. Pruefer zdobył 24 pkt, a Wąsowicz 18, w tym dwie trójki w dwóch próbach, jednak liczba trafień zza 6,25 m, jak i liczba podjętych o nie starań, tym razem nie była - jak na możliwości Polonii(!) - imponująca, ale czwarta kolejna setka w piątym meczu mówiła, że jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. Potwierdzały to znakomite nastroje obecnej oczywiście w Centrum im. Zbigniewa Cybulskiego kilkudziesięcioosobowej grupy BSKK „Niebiesko-czerwoni”, której głośny doping to norma, ale była nawet próba meksykańskiej fali.

Ponieważ każdy dzień tygodnia jest dobry na to żeby grać i wygrywać, następny mecz Polonia zagrała Na Skarpie w piątek, 25 października, dokąd przybył KS 27 Katowice, a w jego barwach dobrze nam znany z udanego sezonu 2020/21 w Polonii, Wojciech Leszczyński, dziś jeden z trenerów bytomskiej Akademii 3x3. Rywale ze stolicy Górnego Śląska krzywdy gospodarzom nie zrobili, ale nie pozwolili nikomu z Polonistów choćby zbliżyć się do 20 pkt. Najwięcej jednak nawrzucali im Wróbel i Pruefer - po 16 - ale jak się nie da indywidualnie, to trzeba zespołowo, więc sześciu naszych (jeszcze Bogdanowicz, Krawiec, Giżyński i Piechowicz) przekroczyło „dychę”. Potężny Pruefer bodaj po raz pierwszy w sezonie... przegrał pierwszą piłkę, ale i tak zdobył w tym meczu pierwsze dwa punkty, a pod koniec zawalczył o setny punkt, który dzięki niemu trójką zapisał Kubiak. Bogdanowicz na swoje 14 pkt złożył 4 (najwięcej w meczu) trójki, m.in. trzecią kwartę zamknął spektakularnym rzutem mocno zza łuku równo z syreną, a w ostatniej odsłonie równo z końcem 24 sek.! - Taki rzuty są najłatwiejsze. Po prostu kończy się czas i trzeba rzucać - skwitował wtedy nasz numer 9. Szóste zwycięstwo, a piąte setką stanowiło dobry prognostyk przed dwoma kolejnymi wyjazdami do zespołów uważanych przed sezonem za najgroźniejszych rywali BS-u w drodze po zaszczyty.

Ponieważ dni dla koszykówki są tylko dobre, mecz z AZS-em AWF-em Mickiewiczem Romusem odbył się w środę, 30 października. W nowej hali katowickiej AWF przeciwko „Niebiesko-czerwonym” wystąpili m.in. byli „Niebiesko-czerwoni”: Patryk Wieczorek, Adam Anduła, Kamil Nawrot i Michał Podulka, ale pierwszoplanowych ról nie zagrali, choć gospodarze jako zespół przeciwstawili się bytomskiej nawałnicy. Po 14 pkt zdobyli dla Polonii Wąsowicz i Bogdanowicz (obaj 2x3), 13 Pruefer, a 10 Wróbel. Choć Pruefer wygrał pierwszą piłkę, to jednak katowiccy akademicy za sprawą Wieczorka, a potem Karola Nowakowskiego wyszli na 4:0, a w połowie pierwszej kwarty było już nawet 15:6 i wtedy zawiał wiatr od Bytomia - w ciągu 75 sek. zrobiło się 15:14, a na półtorej minuty przed końcem pierwszej kwarty, po trójce Zuba, stało się pierwsze prowadzenie BS-u 19:18. Potem było jeszcze jedno prowadzenie AZS-u, jeszcze jeden remis i 2 pkt Zuba na wygranie pierwszych 10 minut 23:21. Jeszcze krótko po małej przerwie było 24:24, a potem już poszło... Tym razem do setki brakowało dużo, ale wygrana 20 punktami (81:61) w niełatwo zapowiadającym się meczu miała swoją wymowę. Jeśli w hali AWF-u nie było fajerwerków, to tylko dlatego że dominowała rzetelna koszykówka, a wynik dawał pierwszy obraz następnego meczu Polonii, w Krakowie przeciwko tamtejszemu AZS-owi AGH, który wcześniej wygrał u „Wieszczów” ciut wyżej - 75:64

Przy dalszej żonglerce dniami meczowymi spotkanie dwóch ostatnich wówczas niepokonanych drużyn odbyło się w Grodzie Kraka w niedzielę, 3 listopada. Pewien znany niegdyś (ale czy powszechnie lubiany?) polityk przeszedł do historii stwierdzeniem, iż „mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym jak kończy”, więc prowadzenie gospodarzy 8:4 nie mogło wstrząsnąć „Królową Śląska”. Najpierw łapał kontakt, a wkrótce pierwsze prowadzenie gościom zapewnił Pruefer, aż okazało się, że jest to jego mecz. Wcześniej jednak krakowianie wyszli jeszcze na 17:15, ale już w tej kwarcie nic nie zwojowali, a Zub za trzy i Giżyński za... cztery (2 + 2) doprowadzili do 22:17 przed małą przerwą. Druga kwarta to m.in. 8 pkt Pruefera, przerwane na chwilę dwoma wolnymi Wróbla, a pod koniec 5 pkt krakowianina Dominika Krakowiaka, który przez poprzednie dwa sezony cieszył swą grą naszych kibiców. Po zmianie stron „górniko-hutników”dziewięciomakolejnymi punktami znokautował Wróbel i już kilkunastopunktową przewagę bytomian mogłoby zniwelować jedynie trzęsienie ziemi. 90:70 to po Katowicach kolejna „20” do przodu i już samodzielna pozycja lidera dla Polonii, dla której Pruefer zdobył 25 pkt, Wróbel i Giżyński po 19, a Krawiec 10. Ósme kolejne zwycięstwo to już była jednoznaczna odpowiedź na pytanie: „Dokąd dążymy, o co walczymy?”.

Trzeci kolejny wyjazd, niedaleki, do Gliwic, mógłby pozostać bez echa, gdyby nie powrót do „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!” i koncert Giżyńskiego. Nasz nr 16 rozpoczął mecz dwoma trójkami, jeszcze w I kwarcie trafił trzecią i czwartą i dołożył dwa wolne, co dało mu niemal połowę dorobku Polonii w I kwarcie (29:18). Piątą swoją trójkę myknął na początku III odsłony, miał jeszcze trójkę składaną (2+1), a mecz zakończył z 24 punktami. Do „trójkowej” dyspozycji zaczął wracać Wróbel (3 trafienia), a setny punkt zdobył Pruefer i szybko dołożył 2+1 - w sumie miał 20 „oczek”. Po dwa „oczka” Korczyka i Kubiaka dopełniły wynik do 107:58. To była szósta „setka” Polonii wśród kompletu dziewięciu zwycięstw. Ponieważ w tym czasie rekordowa seria dwunastu kolejnych zwycięstw piłkarzy Polonii została przerwana, można już było usłyszeć, iż koszykarze będą chcieli swoich kolegów naśladować, a nawet przewyższyć!

Ponoć ligowe terminarze ustala teraz komputer, więc przed „Królową Śląska” był kolejny, najdalszy wyjazd, do Przemyśla na mecz Niedźwiadkami. Tam od początku nie było co zbierać. Pierwsze punkty zdobył Pruefer, a choć Bruins wyrównali na 2:2, to był ich ostatni korzystny wynik w meczu. W trzeciej kwarcie było „podwójne przebicie” (80:40), setkę tym razem przełamał Kubiak w 33 min, a potem zdobyto jeszcze... 33 punkty! 121:63 to najwyższe zwycięstwo Polonii w pierwszej rundzie, a do strzeleckiego protokołu wpisali się wszyscy (10) Poloniści: Giżyński 18, Wróbel 18 (3x3), Pruefer 17, Wąsowicz 13, Piechowicz 13, Kubiak 12, Zub 9 (1x3), Korczyk 8 (1x3), Bogdanowicz 7 (1x3), Krawiec 6 (1x3).

Po 10. zwycięstwie i 7. setce „Królowa Śląska” wracała Na Skarpę, by 23 listopada zagrać przyśpieszony z grudnia pojedynek z GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry. Był to mecz inny niż wszystkie ze względu na oprawę, tym razem jednak nie tylko w wykonaniu Stowarzyszenia Kibiców, ale również zawodników. Akcja „Movember”, mająca na celu zwrócenie uwagi na profilaktykę badań nowotworowych nie tylko mężczyzn, trafiła do twierdzy niezdobytej. Zawodnicy i trenerzy mieli wąsy (symbol akcji), a ci, którzy zarost nosili już długo, zgolili... brody, by wąsy jeszcze podkreślić. Tak właśnie przemodelowany Filip Pruefer skoczył po pierwszą piłkę, ale pierwsze punkty zdobył tarnogórzanin Marcin Majcherek. Wyrównał „osobiście” Giżyński. Było jeszcze 4:4, a w ciągu pierwszy 100 sek. padło 15 pkt. Od 9:6 goście jedynie podganiali. W połowie 2. kwarty, po dwójce Zuba, Polonia miała już 50 pkt, a po trzeciej odsłonie 80! Ostatnia ćwiartka była najmniej bogata w punkty z obu stron i wydawało się, że pierwszy w tym sezonie mecz Polonii Na Skarpie nie przyniesie trzycyfrówki. Jednak Michał Krawiec z narożnika boiska trafił na siedem dziesiątych sekundy przed końcem! Była to jego trzecia trójka w meczu, a w sumie miał 13 pkt. Wróbel dodał 19 (2x3), Bogdanowicz 18 (2x3), po 17 Piechowicz (1x3) i Pruefer. Najbardziej we znaki dali się gospodarzom Przemysław Zygmunciak 24 pkt i 5 trójek, Szymon Podgórski 11 i 2 oraz Łukasz Lewiński 10 - oni i jeszcze grający trener KKS-u Bartłomiej Wróblewski niegdyś przywdziewali niebiesko-czerwone barwy. Jedenaste zwycięstwo, ósma „setka” i kolejny mecz znów w domu, z „Wawelskimi smokami”.

W tradycyjne Andrzejki pierwsze punkty zdobyła Wisła, a potem jeszcze prowadziła 5:2. Pierwsze prowadzenie bytomian to 6:5 za sprawą Wąsowicza, a potem powtórzył się tradycyjny scenariusz z niedoścignioną Polonią w roli głównej! W 8 min na parkiet wszedł Michał Medes, który po pierwszym meczu BS-u w Kielcach leczył kontuzję. Na Skarpie debiutował jako Polonista, ale warunki meczowe znał, bo grał tu jako zawodnik Basket Hills Bielsko-Biała. Szybko zdobył swoje pierwsze dwa punkty, a potem też szybko złapał dwa przewinienia, a wkrótce trzecie. Zrobiło się „kontrowersyjnie”, ale okazało się, iż były to już wszystkie „przewiny” Medesa. Początek drugiej kwarty to 11:0 dla „Niebiesko-czerwonych” i „podwójne przebicie plus”: od 31:15 do 35:17. Druga sekwencja „podwójnego przebicia” miała miejsce w ostatniej odsłonie - znów po 11:0 było 81:39, a potem 84:41 aż do końca! Gdy Pruefer w 37 min wrócił na parkiet, dało się wyczuć, że ma specjalne zadanie do wykonania; najpierw trafił za dwa, potem dołożył jeden wolny, oddał pole Wróblowi (2 oraz 1+1) i Kubiakowi (2), a sam po własnej zbiórce w ataku w swoim stylu złamał setkę, bo to była właśnie jego specjalna misja, co potwierdził grą gestów w stronę naszej ławki. Ostatnie punkty zdobył Marek Dragon, a 103:47 oznaczało wyrównanie rekordu piłkarzy Polonii oraz dziewiąte 100 pkt „Królowej Śląska”, po raz ósmy przekroczone. Najskuteczniejszy był Wróbel, który 22 „oczka” okrasił czterema trójkami. Medes swój powrót po kontuzji zaakcentował 9 punktami. Po jednej trójce zaliczyli Krawiec, Giżyński i Bogdanowicz, a Zub dwie.

Skoro można było grać w Andrzejki, to dlaczego nie na Barbórkę, kiedy to Poloniści pojechali do Częstochowy, by zobaczyć czy w hali sportowej przy Studium WFiS tamtejszej politechniki... iskrzy. Po dwupunktowym otwarciu Krawca Iskra wyrównała na 2:2, co tenże Krawiec zgasił trójką, a Wąsowicz dwójką, ale potem jeszcze migotało przy 6:7, 7:8 i ostatni raz przy 11:13. Potem seria Polonii 26:3 i... „podwójnych przebić” nie dało się już policzyć! Ostatnie 5 punktów dla BS-u, w tym ten setny zdobył Kubiak. Trzynaste zwycięstwo to poprawiony rekord piłkarzy, dziesiąta setka to rekord własny, a oprócz „Que serra, serra” z trybun popłynął chóralny (Stowarzyszenie Kibiców) „Mój jest ten kawałek podłogi”. Trudno się oprzeć wrażeniu, że do „Królowej Śląska” należy... cała podłoga, czy to Na Skarpie, czy w gościach. Pod Jasną Górą 16 pkt zdobył Zub, po 14 Krawiec (2x3) i Wróbel (4x3), a bardzo nietypowy dorobek miał Pruefer, ale grał krócej niż zwykle. Honor gospodarzy 24 punktami ratował Karol Complak, który pięć razy trafił za trzy.

Czternasty mecz w tej rundzie przypadł na 14 grudnia, a był to drugi najdalszy po Przemyślu wyjazd - do Stalowej Woli. Do pierwszej piłki skoczył tym razem Medes, zdobył ją i za moment sam zaliczył 2 pkt, a i szybko poprawił kolejnymi dwoma. Jeśli pierwsza kwarta była w miarę wyrównana, to potem ruszyło tsunami. Medes w sumie zdobył 25 pkt, w tym ten na trzycyfrówkę, a Wróbel 23 z aż siedmiu trójek! Stalowowolanin Mateusz Łabuda swoje 18 „oczek” złożył z sześciu rzutów zza łuku.

Zamknięcie pierwszej rundy nastąpiło w sobotę, 21 grudnia, przy Frycza-Modrzewskiego, dokąd przybyły „Koszykarskie wzgórza” z Bielska-Białej. Ten mecz mamy jeszcze świeżo w pamięci, więc zaznaczmy tylko że 104:79 było piętnastym zwycięstwem i dwunastą - siódmą kolejną - setką! Punktowy w tym udział mieli: Pruefer 22, Wróbel 18 (3x3), Wąsowicz 16 (1x3), Krawiec 15 (3x3), Giżyński 11 (3x3), Medes 10, Zub 9 (1x3), Piechowicz 2 i Korczyk 1, a w samej pierwszej kwarcie zdobyto aż 59 „oczek". Drugą odsłonę wygrali goście 18:17, co dla bytomian było dopiero czwartą przegraną kwartą w sezonie. Setkę rozmienił Medes, a ostatnie punkty zdobył Pruefer wsadem, jakby odpalił sztuczne ognie na powitanie Nowego Roku!

Reasumując, Bartosz Wróbel zdobył w tym sezonie 266 pkt, w tym równe 50 trójek. Filip Pruefer dodał 215 „oczek”, w tym za trzy raz... próbował. Jarosław Giżyński ma 172 pkt z 14 „trójkami”, Krzysztof Wąsowicz 164 i 12x3. Michał Krawiec 147 i 22x3, Paweł Bogdanowicz 133 „oczka” i 23 najczęściej spektakularne trójki, Wojciech Zub 129 i 16x3, Marek Piechowicz 120 pkt i 5 zza łuku, Michał Medes zdobył 63 pkt, a o trójkach statystyki milczą, Kamil Kubiak ma 70 pkt i raz zza 6,25 m, Karol Korczyk 46 i 8, a Maksymilian Siwik z 13 punktów dziewięć zawdzięcza trójkom. Marek Dragon zdobył 2 pkt zamykające mecz z Wisłą Kraków.

A że nie samymi punktami koszykarz żyje, Pruefer miał 119 zbiórek pod obiema tablicami (atak-obrona 53-66), Giżyński 73 (a-o 19-54), Wróbel 62 (6-56) Bogdanowicz 56 głównie w obronie (w ataku 3), Wąsowicz 58 (11-47), Piechowicz 46 (13-33), Zub 43 (6-37), Kubiak 41 (12-29), Krawiec 37 (6-31), a Medes 34 - równo po 17 - ale grał najmniej. Jak wiemy w baskecie niemal każdy ruch podlega danym statystycznym, ale nie szukajmy dalej, by nie zaciemniać obrazu. Trzeba natomiast obowiązkowo docenić rolę czuwających nad wszystkim trenerów - głównego Mariusza Bacika oraz Pawła Wołk-Jankowskiego, bo to oni prowadzą i doprowadzą Polonię do - wszyscy wierzymy, że - jeszcze większych sukcesów.

Nie ma się do czego przyczepić, chociaż... żeby nie było tak słodko, to przy większej empatii wobec rzutów wolnych nie byłoby na pewno więcej... zwycięstw, ale elektroniczne tablice wyników mogłyby zacząć wyglądać jak choinki od ciągle migających żaróweczek.

Pierwszy mecz w rewanżowej rundzie Polonia zagra znów Na Skarpie w sobotę, 4 stycznia, o 18.00 przeciwko reprezentantom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego z Kielc.