niedziela, 22 grudzień 2024 09:03

Wygrana Polonistów nad ekipą z Bielska-Białej na zakończenie roku i rundy

Na zakończenie pierwszej rundy części zasadniczej sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom Na Skarpie pokonali Basket Hills Bielsko-Biała 104:79.

Nie da się zacząć relacji z meczu Polonii inaczej niż od... początku, czyli od piłki rzuconej przez sędziego (po raz pierwszy i według przepisów ostatni w spotkaniu, bo teraz spornych się nie rzuca, tylko naprzemiennie decyduje czerwona strzałka), którą wcześniej - piłkę, nie strzałkę - zdobywał Filip Pruefer, a teraz czyni to Michał Medes. Nasz środkowy, który w poprzednim sezonie grał w Basket Hills, przerzucił do Krzysztofa Wąsowicza, a nasz rozgrywający rozpoczął akcję, którą po asyście... Medesa rzutem - a jakże - za trzy punkty nasz skrzydłowy Bartosz Wróbel w 20 sekundzie otworzył wynik. Bielszczanin Konrad Mamcarczyk poszedł sam po 2 punkty, w zamian za co nasz rozgrywający Wojciech Zub, który ostatnie pięć sezonów grał w Bielsku, „trójką” poprawił na 6:2, a nasz skrzydłowy Jarosław Giżyński też zza 6,25 m, na 9:2. Jeżeli Filip Rejowski zmniejszył na 4:9, to chyba tylko po to, żeby nasz Wróbel (u rywali też grał Wróbel - Jakub) znów trafił za trzy, a Wąsowicz po przechwycie ruszył jak narciarz-slalomista i może nie gigantów, ale wyższych od siebie mijał jak tyczki aż po 14:4. Jak Rejowski trafił za dwa, to Medes też za dwa (wolne). Potem Zub przeciął podanie rywali i podał na dwa punkty Wąsowiczowi, a kolejne dwa (już bez podziału na jedynki) dołożył Medes. Pierwszą „trójką” dla gości zaświecił Rejkowski, ale szybko „trójką” zgasił go Wróbel (nasz, Bartosz). Gdy bielszczanin Szymon Łukasiak nie pomylił się „osobiście”, a Mamcarczyk zaliczył 2+1, goście mieli pierwszą w tym meczu serię (5 pkt na 14:23), na co Wąsowicz tak rywali „zbalansował”, że nie zatrzymali go w drodze po już wtedy łatwą „dwójkę”, a za moment Giżyński dobił z bliska rzut Wróbla z daleka. Wkrótce Mamcarczyk trafił oba osobiste, na co identycznie odpowiedział B. Wróbel, a Michał Krawiec, który wrócił po chorobie, dodał trzy „oczka”. Trzema odgryzł się Mamcarczyk, po czym trener BS-u Mariusz Bacik oddelegował do gry kapitana Marka Piechowicza. Pewną normą było dotychczas, iż coach bytomian wpuszczał równocześnie dwa filary - Piechowicza i Pawła Bogdanowicza, ale już ostatnio w Stalowej Woli i teraz Na Skarpie ten drugi nie grał z powodu kontuzji, która jednak już wkrótce ma przestać mu dokuczać. Na koniec pierwszej kwarty Jakub Łódź-Śmigielski zmniejszył wynik „trójką”, Krawiec zwiększył osobistą „dwójką”, a ostatnie sekundy to bytomskie czarowanie, by jeszcze trafić zza łuku. Gdy próba się nie powiodła, mogło wydawać się posprzątane, jednak pozostała jeszcze maleńka część „jednej Wenty” (słynne 15 sekund) i... wystarczyło, bo piłkę na obwód dostał Wąsowicz i trafił. 37:22 po pierwszych 10 minutach nie wyglądało jakoś niesamowicie, ale że matematyka jest nauką ścisłą, dało to 59 (!) punktów w jednej kwarcie. Przy zachowaniu takiej skuteczności można by osiągnąć sumaryczny wynik na poziomie NBA, gdzie jednak gra się 4 razy 12 minut.

Wysoko skuteczny trend zaraz po krótkiej przerwie powielił „trójką” Giżyński, poprowadził dalej dwiema „dwójkami” Miłosz Matyja, choć faulowany, tej drugiej zdobyczy „jedynką” nie powiększył. Potem Wróbel solówkę i punkty zdobyte lewą ręką sposobem dolnym podniósł jeszcze do 2 + 1, na co najniższy na parkiecie Oskar Janicki popisał się „trójką”. Jeszcze Krawiec podniósł wynik o 2 pkt, ale to była już połowa 2. kwarty, co świadczyło, że wspólna skuteczność zaczęła spadać. Potwierdziła to akcja, w której dobrze wypracowane dwie bytomskie próby zza łuku skończyły się fiaskiem, a piłkę na desancie dostał Janicki, co nie niepokojony wykorzystał. Wkrótce sztab szkoleniowy BH wziął czas, co zaraz po wznowieniu „trójką” skwitował Rejowski. „Dwójkę” w swoim mocarnym stylu zdobył z bliska Pruefer, „dwójką” odpowiedział Łukasiak i czas wziął sztab gospodarzy. Po time oucie Pruefer wykorzystał dwa wolne, ale trzy punkty zdobył Mamcarczyk, potem Wąsowicz też trzy - w konfiguracji: drugi wolny i rzut z „nietrójkowego” dystansu. Kwartę jednym wolnym zamknął Grzegorz Szybowicz. 54:40 na dużej przerwie oznaczało, że drugą odsłonę wygrali goście 18:17, co dla bytomian było dopiero czwartą przegraną kwartą w całym sezonie!

Po przerwie „dwójką” rozpoczął Wróbel, na co jakby szeptem, jednym wolnym odpowiedział Mamcarczyk. Wąsowicz asystą ponad głowami (i rękami) otworzył Medesowi drogę do kolejnej „dwójki”, potem z kontrą poszedł Łódź-Śmigielski, ale faulowany do 2 punktów kolejnego nie dołożył. Dwa z wolnych dołożył natomiast Łukasiak, a Pruefer trzy (2+1). Gdy „trójkę” trafił Giżyński, bielszczanie wzięli czas, po którym Łukasiak znów wykorzystał oba wolne. Za moment Pruefer trafił z półdystansu, a kolejne dwa „oczka” dla Zuba. Wkrótce dwa Łukasiaka, trzy Łódź-Śmigielskiego i dwa Janickiego to pierwsza 7-punktowa seria rywali, na którą „dwójką” odpowiedział Zub. Na dwa osobiste Jakuba Wróbla „dwójkową” solówką zareagował Wąsowicz, na jeden wolny Janickiego dwoma w  „ kompakcie" Pruefer, ale za trzy Grzegorz Szybowicz. Pruefer w kolejnej akcji dobił swój rzut, co zaraz wsadem „zatwierdził” Krawiec. Na 2 sekundy przed końcem trzeciej „ćwiartki” Pruefer trafił jeszcze za dwa i było 80:60.

Ostatnią kwartę dwoma pkt otworzył Wąsowicz, dwoma odpowiedział Janicki, a potem Pruefer miał dwa razy dwa z faulami, z czego wyszedł z „piątką”. Trzy punkty zdobył Łódź-Śmigielski, więc trzy Krawiec i czas dla gości, po którym za faul niesportowy Karol Korczyk trafił jeden wolny, ale piłka była potem dla Polonii. Za moment Łódź-Śmigielski popędził po dwa punkty, a Krawiec się... zatrzymał - przed linią - po trzy „oczka” i jeszcze zza łuku trafił Mamcarczyk. Bartosz Wróbel solową akcję zamienił po faulu na punkt, a przy kolejnej nieudanej próbie bielszczan któryś z nich przywołał „panienkę lekkich obyczajów”, na wagę przewinienia technicznego, jednego celnego wolnego Wróbla i piłki dla nas, co zaowocowało punktami Zuba na 98:70. Bytomska publiczność promieniowała ekspresją wobec zbliżającej się kolejnej „setki”, co mogło spowodować wzrost energii u zmęczonych gości, którzy dwa razy przeszkodzili Medesowi, ten jednak nie ustawał i po przechwycie, w trzeciej próbie wywołał „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”. Kolejne 7 pkt zdobyli bielszczanie - za trzy Rejowski, 1 + 1 Mamcarczyk i dwa spod kosza Matyja - na co po świetnej asyście Zuba Piechowicz „wrzucił zza obręczy”, a po jeszcze lepszym podaniu - za plecy - B. Wróbla Pruefer zapunktował wsadem. Ostatnie punkty w meczu to solówka J. Wróbla i za moment kolejna taka szansa, ale niepilnowany młodzian został głośno zastopowany przez... swoich starszych kolegów (koszykówka to gra dżentelmenów), zatrzymał się i wszyscy doczekali końca meczu.

- Oczywiście znamy się z chłopakami z Bielska - powiedział Wojciech Zub - ale przestawiłem się już na Polonię, więc rywalizacja bierze górę. Na pewno znajomość sposobu gry rywali pomaga, a czy rywalom pomogła przeciwko mnie, to trzeba ich zapytać. Mamy fajną drużynę, dobrze zbilansowaną, więc każdy mógłby zdobyć 30 punktów, ale bardziej chodzi o to, by nasza koszykówka dobrze wyglądała.

BS Polonia Bytom 104:79 Basket Hills Bielsko-Biała
37:22, 17:18, 26:20, 24:19

Polonia: Pruefer 22, Wróbel 18 (3x3), Wąsowicz 16 (1x3), Krawiec 15 (3x3), Giżyński 11 (3x3), Medes 10, Zub 9 (1x3), Piechowicz 2, Korczyk 1, Siwik.

Najwięcej dla gości: Mamcarczyk 19 (3x3), Rejowski 13 (3X3), Łódź-Śmigielski 13 (3x3)

Kolejny mecz Polonia zagra znów Na Skarpie w sobotę, 4 stycznia, o 18.00 przeciwko reprezentantom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego z Kielc, a teraz Bytomski Sport życzy wszystkim wymarzonych Świąt Bożego Narodzenia i najlepszego Nowego Roku.