niedziela, 24 listopad 2024 15:04

Jedenaste zwycięstwo, ósma „setka” i uśmiechy pod wąsami...

 

Koszykarze BS Polonii Bytom Na Skarpie pokonali GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry 100:72, w meczu awansem z 13. kolejki sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.

Bardzo znamienita akcja „Movember”, mająca na celu zwrócenie uwagi na profilaktykę badań nowotworowych nie tylko typowych dla mężczyzn, trafiła pod dach Hali Na Skarpie. Na derbowym meczu bytomian z tarnogórzanami swoją misję prezentowały przedstawicielki fundacji „Oko w oko z rakiem”, członkowie Stowarzyszenia Kibiców Bytomskiej Koszykówki „Niebiesko-czerwoni” zaopatrywali wszystkich chętnych w wąsy, które przybierały także... panie, a gdy ktoś akurat chciał swój zarost uporządkować, mógł skorzystać z mobilnego stanowiska Bandy Barbershop, która była sponsorem dnia meczowego. Nie zabrakło oczywiście Mażoretek Charms, które umilały większe przerwy w grze. Zaproszenie do udziału w „Movember” przyjęli także sobotni rywale, więc oba zespoły zaprezentowały stosowny baner, który przewędrował na Frycza z Piłkarskiej, ale już na rozgrzewce było widać, że wszyscy Poloniści - oczywiście także trener Mariusz Bacik - zapuścili wąsy, choć na przykład Krzysztof WĄSowicz nie musiałby. Bodaj trzech naszych zawodników dla uwypuklenia męskiego atrybutu, będącego symbolem listopadowego happeningu, zlikwidowało resztę zarostu - bujne dotąd brody.

I właśnie tak odmieniony Filip Pruefer podszedł jak zwykle do inauguracyjnego rzutu sędziowskiego, ale pierwsze punkty - dwa - zdobyli goście, za sprawą Marcina Majcherka, jednak za moment staranowany pod tablicą Jarosław Giżyński trafił dwa wolne, a Pruefer w swoim stylu dwa spod obręczy. Na 4:4 wyrównał niegdyś Polonista Przemysław Zygmunciak, ale więcej już na tablicy wyników remis się nie pojawił, bo zaraz „trójkę” zaprezentował pozbawiony wcześniej brody Michał Krawiec, a gdy Majcherek zmniejszył wynik dwoma, dwoma odpowiedział Krawiec. Początkowy power wśród obu zespołów był taki, że w pierwszych 100 sekundach zdobyto 15 punktów, ale pewnie nie jest to żaden rekord, gdyż wiemy jak szybką grą jest koszykówka. Chwila parkietowego spokoju spowodowała, że na kolejne punkty kibice czekali prawie minutę, a na 11:6 podwyższył Wąsowicz, ale Majcherek za dwa i kolejny były Polonista, a dziś kapitan KKS-u, Szymon Podgórski, jednym z dwóch wolnych „skrócili” wynik, jednak za moment Pruefer z bliska, Wąsowicz jednym wolnym i Wróbel za 2 pokazali kierunek w jakim zmierza koszykarska Polonia. Dwa „oczka” dla gości zdobył Jarosław Fomiczow i w połowie pierwszej kwarty na parkiet weszły miejscowe podpory - Marek Piechowicz i Paweł Bogdanowicz. Ten drugi (chyba nigdy nie nosił brody) od razu zablokował rywala, otwierając Wróblowi drogę do „dryblingu” po dwa punkty, a potem Wróbel, faulowany przy rzucie zza łuku, całkiem spokojnie (jak kilka naszych piosenkarek wypijało trzecią kawę) trafił wszystkie osobiste. Po wznowieniu gry i nieudanym ataku gości ich grający trener, Bartłomiej Wróblewski (też przez sezon grał niegdyś w Na Skarpie) wziął czas. Oczywiście wiemy, że taka przerwa z automatu przysługuje też rywalom, więc gospodarze wykorzystali ją chyba lepiej, bo zaraz Krawiec trafił za trzy, a kapitan Piechowicz, który też zmienił swój image, ale nowy zarost już było widać, solówką poszedł po dwa. Na dwa punkty Zygmunciaka, trzema odpowiedział Bogdanowicz i za moment identycznie zareagował na „dwupak” Łukasza Lewińskiego (poprzedni sezon, ale także jeden z wcześniejszych w Polonii). Pomimo 32:15 trener Bacik wzburzył się bodaj na jakąś decyzję sędziów, a jeszcze Zygmunciak trafił dwa dla gości, więc Wróbel uspokoił atmosferę „trójką”, a Zub po solowej kontrze „dwójką”. Jeszcze tylko Zygmunciak trafił za dwa, a faulowany przy rzucie nie podwyższył i pierwsza kwarta zakończyła się 37:21. Biorąc pod uwagę, iż KKS przyjechał do Bytomia jako 3. drużyna w tabeli z jedną tylko porażką, wynik był naprawdę wysoki...

II kwartę dwoma punktami po klasycznym koszykarskim obrocie (świat mówił na to piwot) otworzył Piechowicz, co dwoma przybliżył KKS-owi Aleksander Maślanka. Potem Pruefer dostał w nos (któż z rywali się ośmielił?!), więc może dlatego nie powiększył wyniku z wolnej linii, ale uczynił to „dwójką” Piechowicz, na co „trójką” odpowiedział rozgrywający-trener gości Wróblewski. Wtedy czas wziął trener Bacik, po którym piłkę przez niemal cały parkiet sfinalizował spod obręczy Patryk Piszczatowski. Za moment Pruefer trafił z bardzo bliska, a Piechowicz z... daleka (za trzy). Kolejne dwa punkty zdobył Bogdanowicz, a następne dwa po przechwycie i solówce przez pół boiska Wojciech Zub. Po 14 minutach gry Polonia miała już... pół setki punktów. Drugie pół otworzył Krawiec po zbiórce Preufera i jego natychmiastowym „desancie”. Piszczatowski wkrótce zaimponował wsadem, ale lekko, łatwo i przyjemnie, tak jakby rzucał rybkę delfinowi, odpowiedział bytomski kapitan. Gdy „trójkę” zmieścił Zygmunciak, Super-Mario znów wziął czas, po którym rywale skontrowali i Lewiński zdobył 2 pkt. W rewanżu Piechowicz „poskładał trójkę” (2+1), ale znów za dwa trafił Lewiński, na co Pruefer wykorzystał dwa wolne. Jednym wolnym zmniejszył Czyż i było 59:38. Magiczna „60” po pierwszej połowie byłaby zapewne wydarzeniem, ale do dużej przerwy trafił jeszcze tylko Zygmunciak jeden z trzech wolnych - 59:38. Po zmianie stron Zygmunciak zdobył jednak trzy, a „60” pękła po solowej „dwójce” Wróbla. Dwa wolne zaliczył Pruefer, dwa pkt lobikiem Wąsowicz, ale Zygmunciak nie ustawał w „trójkach” - dwie z przerwą na na „trójkę” Wróbla. Jak Lewiński za dwa, to Pruefer 1+1, jak znów Lewiński za dwa, to Giżyński 2+1, a potem samotne dwa po zwodach. Na kolejną „trójkę” Zygmunciaka Piechowicz zareagował „jedynką”, co „dwójką” skwitował Maślanka, a podwójnie (1+1 i 2) kwartę zamknął Bogdanowicz - 80:57.

Jak trzecią odsłonę zamknął, tak ostatnią nasz filar otworzył asystą „w ciemno” do wbiegającego Wróbla (2 pkt), który za moment odwdzięczył się Bogdanowiczowi równie spektakularną asystą (2), a jeszcze naszej „9” świetną długą piłkę przekazał Zub (2). Wróbel dołożył 1+1 i było 88:57, na 6,5 minuty przed końcem. Zatrzymywany Piechowicz przechytrzył rywala (2), potem było 1+1 Bogdanowicza. Gdy na 2 pkt Fomiczowa, dwoma odpowiedział Pruefer, goście wzięli jeszcze jeden czas, po którym „trójkę” śmignął Majcherek, a 2 dołożył Podgórski. Po „osobistym” punkcie Pruefera, kapitan gości pośpieszył z „trójką”, a na kolejny punkt naszego mocarza znów Podgórski nie pomylił się zza łuku. Na minutę przed końcem było 96:70 i znów „za raz” trafił Pruefer, a po dwóch wolnych Podgórskiego było 97:72. Mocno do setki mógł nas zbliżyć „osobiście” Kamil Kubiak, ale zabrakło mu zimnej krwi i gdy wydawało się, że pierwszy w tym sezonie mecz Polonii Na Skarpie nie zakończy się bez „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”, sprawy w swoje ręce wziął... nie, nie Paweł Bogdanowicz, tylko Michał Krawiec, który spod... okien trafił na siedem dziesiątych sekundy przed syreną!

- Przed meczem nasz trener ostrzegał przed lekceważeniem rywala - relacjonował na gorąco Marek Piechowicz - ale my mamy bardzo mocną drużynę i raczej skupiamy się na swojej grze niż na rywalu. Broda? Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz ją zgoliłem, ale już zapuszczam nową. Zgolę ją w... listopadzie następnego roku.

Już na spokojnie, po meczu, sztab szkoleniowy Polonii skorzystał z usług Bandy Barbershop i Mariusz Bacik zgolił wąsy, co można zobaczyć na facebooku...

BS Polonia Bytom 100:72 GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry
37:21, 22:18, 21:18, 20:15

Polonia: Wróbel 19 (2x3), Bogdanowicz 18 (2x3), Piechowicz 17 (1x3), Pruefer 17, Krawiec 13 (3x3), Giżyński 7, Wąsowicz 5, Kubiak, Zub 4.

Najwięcej dla KKS-u: Zygmunciak 24 (5x3), Podgórski 11 (2x3), Lewiński 10.

Kolejny mecz Polonia zagra w sobotę, 30 listopada, w twierdzy niezdobytej Na Skarpie przeciwko Wiśle Kraków, początek tradycyjnie o 18.00.