BS Polonia Bytom
Biuro
ul. Kolejowa 2a
Kontakt
tel. 32 288 08 88
W kolejnych derbach koszykarze BS Polonii Bytom wygrali w Katowicach z AZS-em AWF-em Mickiewiczem Romusem 81:61, w 7. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Kilkudziesięcioosobowe Bytomskie Stowarzyszenie Kibiców Koszykówki „Niebiesko-czerwoni” zasiadło w nowej hali katowickiej AWF tuż za ławką BS Polonii, by mocno dopingować koszykarzy, którzy po sześciu zwycięstwach (w tym pięciu z trzycyfrową zdobyczą) w sześciu pierwszych meczach sezonu teraz mogli spodziewać się trudniejszej przeprawy. AZS AWF Mickiewicz Romus jest lokowany w gronie faworytów grupy C drugiej ligi, tym bardziej że ligi pierwszej uczył się w zeszłym sezonie i choć na zapleczu ekstraklasy nie został na drugi rok, to na pewno zebrał wiele doświadczeń.
Początek derbów to norma, czyli Filip Pruefer walczący o pierwszą piłkę, którą zagarnął, zagrał do tyłu, ale pierwszy atak Polonii, ani za moment pierwszy atak gospodarzy punktów nie przyniósł. Gdzieś około 50 sekundy prowadzenie dla AZS-u zdobył Patryk Wieczorek, który dwa sezony temu reprezentował Bytom w pierwszej lidze. 2:0 w koszykówce to ledwie promil emocji, ale szybko - po trafieniu Karola Nowakowskiego - było 4:0. Jarosław Giżyński z bliska „nawiązał kontakt”, ale gdy Nowakowski i Kamil Nawrot, który w minionym sezonie przywdziewał niebiesko-czerwone barwy, dali gospodarzom prowadzenie 8:2, trener Mariusz Bacik wziął czas. Po tej przerwie Krzysztof Wąsowicz próbował za trzy, ale nie wpadło, tylko wręcz wypadło z obręczy, a rozpędzeni katowiczanie za sprawą Mateusza Żebroka podnieśli na 10:2. Paweł Bogdanowicz zapewne nie poczuł się niekomfortowo, trafiając „tylko” za dwa, ale AZS zaliczył pierwszą „trójkę” (skuteczny Nowakowski), na co Wąsowicz na zasadzie ziarnko do ziarnka nie pogardził „dwójką”. Kolejny były Polonista Adam Anduła uzupełnił stan gospodarzy do 15 pkt, gdy wiatr od Bytomia przyniósł „trójkę” spod bocznej linii Bartosza Wróbla, „dwójkę” Marka Piechowicza i „późną pierwszą trójkę” Bogdanowicza, po czym manko gości zmalało do jednego punktu, a przerwę na żądanie zaordynował trener gospodarzy, Łukasz Szczypka. Podbudowani przez szkoleniowca katowiczanie jeszcze oddalili się - za sprawa Nowakowskiego - na 17:14, ale za moment Bogdanowicz wzorcowym blokiem nie pozwolił im na więcej, a faulowany w kontrze Wróbel trafił oba pojedyncze rzuty. Nowakowski nie ustawał (2 pkt), ale na parkiecie pojawił się Wojciech Zub i od razu zza łuku dał Polonii pierwsze prowadzenie - 19:18. Odebrał je dwoma wolnymi Nowakowski, a w tzw. międzyczasie miała miejsce nadzwyczaj długa „konserwacja powierzchni płaskiej”, ale już na suchym parkiecie oba osobiste wykorzystał Giżyński, a po drugiej stronie Aleksander Griszczuk (syn Igora, legendy Anwilu Włocławek, a później nawet selekcjonera naszej reprezentacji) jednego na remis na 16 sek. przed końcem pierwszej kwarty, na co nie zgodził się Zub i trafił niemal jak Bogdanowicz równo z syreną! Niemal, bo za dwa - na 23:21.
Drugą kwartę próbą za trzy zaczął Griszczuk, ale pierwszy punkt zdobył (osobiście) Piechowicz. Nowakowski najpierw za dwa, a wkrótce jednym wolnym (ale nie 2+1) doprowadził do kolejnego remisu i jeśli wtedy ktoś pomyślał, że dla Polonii łatwo to już było, Bogdanowicz trafił za dwa, a Michał Krawiec za... pięć (2 i 3 w krótkim odstępie). Time out gospodarzom nie pomógł, bo zaraz Bogdanowicz trafił dwa wolne, Krawiec też dwa, ale jedną piłką i podobnie Wąsowicz. Nowakowski zmniejszył wynik symbolicznie (raz osobiście), ale Griszczuk już bardziej (2+1), na co Wąsowicz nie miał litości (3 i 2), a Żebrok odpowiedział „za raz”. „Akademik” Kacper Wydra wyskoczył po dwa pkt, a za moment po trzy, choć „dwójką” przedzielił to Pruefer - 34:46, czyli Polonia w drugich 10 minutach też zdobyła 23 pkt.
Początek drugiej połowy to znów Pruefer, ale potem Wydra zaliczył 2 razy 2 i 2 dołożył Wieczorek. Potem była jednak „trójka” Wąsowicza, „dwójki” Wydry i Giżyńskiego, „trójka” Bogdanowicza, a po chwili 4 pkt AZS-u - 1+1 Wieczorka i 2 Wydry - na co trener Bacik zareagował zaproszeniem podopiecznych do ławki. Pomogło z opóźnieniem, bo najpierw Griszczuk zdobył „osobisty dwupak”, ale szybko Wróbel znalazł pod koszem Piechowicza (2 pkt), a potem sam „składaną trójką” uratował Polonię przed przegraną... kwartą, choć bardzo ubogą w punkty (14:15).
Przy sporej już przewadze Polonii ostatnie 10 minut nie zapowiadało fajerwerków. 0:2 (Piechowicz), 2:2 (Griszczuk), 2:4 (Bogdanowicz), 4:4 (Nawrot i Żebrok dwa razy po jednym), a po czasie dla miejscowych 4:6 (Zub), 4:8 (Pruefer) i wkrótce 5. przewinienie ambitnego aż do bólu Nawrota. Potem rytm punktowy jednym wolnym zmienił Pruefer, a trzema odwdzięczył się Artur Ziaja, wkrótce „piątka” Polonii (2 Pruefera i 3 Giżyńskiego) i „trójka” (1+...2) Żebroka. Końcówka to 2 pkt Pruefera, 1+1 Wróbla i kolejne 2 Pruefera, a ostatnie słowo - jednak tylko na pocieszenie - należało do Griszczuka, 3 pkt, ale w sumie minus 20 katowiczan, czyli gorzej niż również u siebie z AZS-em AGH Kraków (64:75), z którym Polonia zmierzy się w niedzielę, 3 listopada, w Grodzie Kraka. Mecz niepokonanych rozpocznie się o 17.00.
AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice 61:81 BS Polonia Bytom
21:23, 13:23, 14:15, 13:20
Polonia: Wąsowicz 14 (2x3), Bogdanowicz 14 (2x3), Pruefer 13, Wróbel 10 (1x3), Giżyński 9 (1x3), Piechowicz 7, Zub 7 (1x3), Krawiec 7 (1x3), Kubiak.
Najwięcej dla AZS-u: Nowakowski 16 (1x3), Wydra 13 (1x3).